poniedziałek, 5 maja 2014

16.


 10 komentarzy = nowy rozdział!

                Po kilku kolejnych ciosach, które otrzymała od zawziętej Danielle, poczuła, że ma już wszystkiego po dziurki w nosie. Nagle przestała pyskować, rzucać się i krzyczeć, by zostawiła ją w spokoju. Miała dość, była zmęczona i chciała wrócić do domu. Nie do swojego mieszkania. Do Irlandii, do ojca i jego rodziny, która była też jej rodziną. Tylko z nimi było jej dobrze, tutaj ciągle coś szło źle. Ktoś wiecznie próbował ją przewrócić mentalnie i prawie za każdym razem mu się udawało. Dopiero w tym zimnym salonie uświadomiła sobie, że za wszystkim stała Danielle. Kobieta z piekła rodem. Może wyglądała i tańczyła jak aniołek, ale tak naprawdę była kimś okropnym, nie wartym uwagi.
-Widzę, że już się uspokoiłaś i przestałaś się rzucać. Mogę już zacząć mówić? Otóż jakieś 25 lat temu, dziesiątego czerwca, przyszłam na świat. Mała, niewinna, słodka Danielle. Moja mama – Pat, wychowywała mnie przez jakiś czas samotnie. Nigdy nie wiedziałam czemu, ale ona po prostu mówiła, że tatuś zostawił nas, jak byłam mała. Wyobrażasz to sobie? Co za ojciec robi coś takiego małemu dziecku? Jak bardzo trzeba być nieodpowiedzialnym?
-Co mnie to interesuje? Daj mi spokój, wypuść mnie!
                Ale Danielle nie miała zamiaru słuchać tego, co mówiła Amy. Dalej ciągnęła swoją opowieść.
-Później mama poznała Jona, wyszła za niego za mąż. Zaakceptowałam go, bo traktował mnie jak prawdziwy ojciec. I nie uciekł, w przeciwieństwie do tego biologicznego. Mówiłam do niego tato i pozwalałam, żeby nazywał mnie swoją małą córeczką. I tak mnie wychował, nie pozwalając, żebym czuła iż brakuje mi ojca. No ale mimo wszystko chciałam wiedzieć kim był ten skurwiel, który mnie zostawił. I wiesz co? Ani trochę się nie pomyliłam nazywając go skurwielem. W dodatku dodam, że jest bez serca. Myśli, że jak ma trochę więcej kasy to co? Może mnie odprawić z kwitkiem?
                Brunetka odrzuciła loki na plecy po czym poprawiła się na starym fotelu. W tym samym czasie rozdzwonił się telefon Amy. Danielle z uśmiechem wzięła urządzenie w dłonie, po czym z całej siły rzuciła nim w ścianę. Z błogą satysfakcją obserwowała, jak telefon Amy roztrzaskuje się na małe kawałeczki.
-Moja mama nie chciała alimentów od ojca, nie potrzebowała jego zasranych pieniędzy. Dawała radę sama, a później z Jonem zapewnili mi dobra materialne, o których inne dzieci mogły tylko pomarzyć. Starali mi się wynagrodzić to wszystko i czasem nawet im się udawało. Ale kiedy już dorosłam, pytania o biologicznego ojca znów zaczęły wracać do naszego spokojnego gniazdka. Dlaczego mój ojciec odszedł od nas? Czym zawiniłam, że wychowywał mnie obcy facet?
-Gówno mnie to obchodzi! – warknęła Amy.
-A powinno, mróweczko. A powinno.
                Amy przymknęła oczy, kładąc głowę na zimnej posadzce. Miała zawroty, było jej zimno i najchętniej już by umarła.
-Na moje 21 urodziny mama w końcu postanowiła powiedzieć mi kim jest mój ojciec. Tom Harris, znasz może? Nawet przystojny, żona, dwójka rodzonych dzieci, jedno przybrane.
                Brunetka otworzyła swoje niebieskie oczy, czując, że powietrze w jej płucach uleciało w przeciągu ułamka sekundy.
-Co? – wydusiła z siebie, kompletnie oszołomiona. Przecież to niemożliwe, żeby Danielle była jej przyrodnią siostrą!
-Nie uważasz, że twój tatuś ma za dużo dzieci? Och przepraszam, NASZ tatuś. Myślę, że powinniśmy pozbyć się jednego dziecka. Masz coś przeciwko temu, żebym zastąpiła twoje miejsce kochającej córeczki?
*
                Kiedy otworzył drzwi, jego oczom ukazała się zdyszana Kate. Wparowała do mieszkania, nawet nie czekając na zaproszenie.
-Dzwoniłeś tyle razy, że przyleciałam jak głupia. Mało sobie obcasów nie połamałam! Co się stało? – Kate udała się do kuchni, gdzie wyciągnęła sobie butelkę wody i upiła kilka łyków. Liam usiadł na krześle w kuchni, kładąc na blacie swój telefon, który był gorący od nieustannego wydzwaniania do jego dziewczyny.
                Odblokował ekran i pokazał Kate wiadomość, która wypalała mu dziurę w mózgu. Jak mogła? Co się stało? Co złego zrobił? Przecież zostawił ją w tak dobrym humorze!
-Zostaw mnie w spokoju, jesteś jedną wielką porażką. Niszczysz mi życie, nie chcę cię znać! – Kate przeczytała wiadomość na głos, a Liam wstał z krzesła – O co tutaj chodzi?
-Nie wiem, ale czytałem to tyle razy i jedyne co mi wpada do głowy to, że wpadła na jakiegoś byłego, do którego wciąż coś czuje. Nie wiem, Kate. Co ja znowu zrobiłem? – zacisnął dłoń w pięść, wyciągając z szafki małą szklankę – Coś mocniejszego?
-Jest za późno na alkohol, Li – westchnęła blondynka, zabierając od niego szklankę i chowając ją na miejsce. – Poza tym… Żadne procenty nie załatwią problemu, jaki zgotowała ci Amy. Musisz z nią porozmawiać.
-Masz rację. Bardzo chętnie to zrobię. Jakby odebrała telefon, już dawno miałbym to za sobą – warknął.
-Może ja do niej zadzwonię – zaproponowała blondynka, wyciągając telefon z torebki. Wybrała numer do przyjaciółki, włączyła rozmowę na tryb głośnomówiący i oparła się o szafki. Po chwili usłyszeli przerywany sygnał i oznajmienie, że abonent jest niedostępny lub poza zasięgiem sieci – Wyłączyła telefon.
-Bez sensu. Przecież wszystko było dobrze! Kate, tam coś musiało się stać.
-Ale co? – Kate usiadła na jego miejscu, zastanawiając się co mogłoby się stać.
-Nie wiem. Może zadzwonię do jej ojca? – zaproponował Liam. Blondynka skinęła głową, zatwierdzając jego pomysł. Brązowooki wziął swój telefon w dłonie i odnalazł numer do ojca Amy. Nie miał komórkowego, więc wybrał domowy. Wybrał numer i modlił się, żeby to ona odebrała.
                -Halo – głos w słuchawce zdecydowanie nie należał do Amy, ani do jakiejkolwiek kobiety.
-Witam, z tej strony Liam Payne.
-Cześć stary! Tu Paul, brat Amy. Co tam, jak leci? – chłopak najzwyczajniej w świecie nie miał do niego żadnych pretensji, więc ciężko było wydedukować dlaczego Amy rzuciła go przez sms’a.
-Słuchaj, mógłbym może porozmawiać z Amy? Nie odbiera ode mnie telefonów, niepokoję się…
-Ale Amy tutaj nie ma…
-Jak to nie ma? Kiedy wróci?
-A miała przylecieć w ogóle?
-Miała. Paul, przepraszam, zadzwonię jak wszystko się wyjaśni.
                Liam rozłączył się, nie reagując na pytania zniecierpliwionej Kate. Miał wrażenie, że coś się stało, ale nie mógł zrozumieć co. Odłożył telefon na blat i pustym wzrokiem spojrzał na blondynkę, której oczy zrobiły się dwa razy większe z zniecierpliwienia, a może przerażenia.
-Może samolot nie wystartował? Może ona nadal jest w Londynie? A co jak ma tutaj jakiegoś nowego faceta?
-Wierzysz w to? Ona jest zakochana w tobie po uszy, idioto! – oburzyła się Kate. Liam westchnął głęboko, wzruszając ramionami.
-To co mogło się stać?
-Nie wiem, może to śmiesznie brzmi, ale… Nie mówiła ci coś, że ktoś ją śledzi, szantażuje, dokucza jej, nie wiem… Było coś takiego? – mruknęła Kate, zastanawiając się nad przyczyną zniknięcia przyjaciółki – Czekaj… Pamiętasz to włamanie do mieszkania?!
-To, przez które wróciliśmy do Londynu? Oczywiście, że pamiętam, przecież to nie było tak dawno…
-A co jak to nie były głupie pogróżki, tylko ktoś naprawdę chce skrócić jej życie? Co jak ona już tego pożałowała? Boże, przecież to trzeba zgłosić na policję!
                Liam przetarł twarz dłonią, nie wierząc w teorię Kate. Ale musiał to sprawdzić.
-Ty dzwoń do Louisa, zapytaj czy nie ma tam Amy. Ja zadzwonię do Zayna, potem obdzwonimy jej koleżanki z pracy. Boże, przecież nie mogła się tak zapaść pod ziemię!
-A co, jak jej tam nie ma? Boże, Liam…!
-Przestań, nie… - Liam przyłożył dłoń do ust – Boże, Danielle!
Jeśli teraz wyjdziesz, obiecuję ci, że tego pożałujesz.
*
                -Okej, to teraz otwieramy listę rzeczy, które mi zrobiłaś. Może jest ich niewiele, ale są warte tego, co teraz mam przed oczyma. Widok ciebie, kulącej się tutaj na podłodze, połamanej i doszczętnie pobitej… Nic nigdy nie sprawiało mi takiej satysfakcji.
-Jesteś psychiczna!
-Ale przynajmniej nikomu nie rozwaliłam rodziny! – krzyknęła Danielle, zaciskając pięści.
-Nie rozwaliłam ci rodziny psychopatko!
-Ojciec odszedł od mojej matki tylko dlatego, że zakochał się w twojej! A ona dała mu ciebie! Gdyby nie ty, dawno wróciłby do nas! Pieprzona egoistko, myślisz, że wszystko w tym świecie jest dla ciebie?
-Danielle, wypuść mnie… To nie moja wina, że się urodziłam – jęknęła Amy, nagle czując odrobinę współczucia do tej dziewczyny.
                Ciemne oczy spojrzały na nią z nienawiścią. Wydawać by się mogło, że pociemniały z tej złości, ale tęczówki Danielle były już wystarczająco ciemne. Niemalże czarne.
-Masz rację. To wina twojej matki. Ale na niej się nie odegram. Przynajmniej zrobię to na jej ukochanej córeczce. Wszyscy zawsze cię kochają, co? Zawsze jesteś najlepsza, najukochańsza, najzdolniejsza. Nawet jak urodziłaś tego bachora, to nikt nie miał ci tego za złe!
-Nic nie wiesz o moim życiu – syknęła Amy, nie mając nawet jak się ruszyć. W tym momencie marzyła, żeby stąd uciec. Żeby Liam po nią przybiegł, zabrał ją od tej wariatki. Ale nie było na to szans. Po tej wiadomości, jaką wysłała mu Danielle – nie było żadnych szans. Ich związek i tak był zachwiany, na tyle, że Liam z łatwością uwierzy iż Amy ma go po dziurki w nosie. Co jak zwykle było nieprawdą, ale nie mogła zrobić nic w kierunku swojego uratowania.
                -Cóż, słoneczko. Może nie wiem jak to jest być najlepszą na tej planecie, ale wiem, że niektórych rzeczy się nie odbiera. Tak jak nie odbija się ojca, chłopaka, przyjaciół i wielu innych rzeczy. Zabrałaś mi nawet pozycję. Dzięki Liamowi byłam bardziej rozpoznawalna jako tancerka, a teraz jakoś ucichło. Chociaż… Jak już cię pochowają to zakręcę się wokół słodkiego pana Payne’a i odbudujemy naszą więź. Krok po kroku, zrozpaczony Liam mi zaufa. Zaprosi mnie do mieszkania, wypijemy kawę. Wypłacze mi się w ramię, powie jak bardzo za tobą tęskni. Pocieszę go, przytulę. Powiem, że mimo wszystko jest mi przykro i nigdy nie życzyłam ci śmierci. Nie będzie to zbyt ironiczne? W końcu sama cię zabiję.
-Przestań… - jęknęła Amy, zaciskając oczy. Kilka łez wypłynęło spod jej zmęczonych powiek.
                Danielle podeszła do niej, kucając i podnosząc jej delikatnie głowę. Kiedy Amy spojrzała na nią, ta uśmiechnęła się łagodnie.
-Daj spokój, nasłuchaj się przed śmiercią. Jestem jedyną osobą, która zainteresowała się twoim życiem. Widzisz, gdzie są ci wszyscy, którzy tak cię kochają? Gdzie Liam? Ojciec? Kate, Zayn, Harry? A Louis i Niall? Ach, zapomniałam. Niall cię zdradził, więc pewnie ma już gdzieś to co się z tobą dzieje, nie?
                Te chore zagrywki sprawiały, że Amy zaczynała w to wierzyć. Gdzie byli, jak naprawdę ich potrzebowała? Dlaczego zapomnieli o niej akurat teraz? Czyżby naprawdę mieli jej dość?
                Danielle uniosła dłoń, a Amy instynktownie skuliła się, bojąc się ciosu. Już i tak wystarczająco wszystko ją bolało.
-Boisz się mnie? To dobrze, lubię jak ktoś się boi.
-Nie dotykaj mnie, już wystarczająco mnie poturbowałaś. Wszędzie mam siniaki, wszystko mnie boli. Oszczędź mi tego, jeśli już chcesz mnie zabić, zrób to z godnością – poprosiła, a jej słowa przerywał jej niestabilny oddech.
-Jesteś obolała? – Danielle wydała się być zmartwiona, ale Amy już nie chciała wierzyć w jej dobroć. Bała się każdego jej słowa, oddechu, uśmiechu i ruchu. Czuła, że jeszcze jedno dotknięcie a padnie. Nie potrafiła utrzymać chociażby jeszcze jednego ciosu. Wiedziała, że wtedy by straciła przytomność. A jeśli już miała opuścić ten padół łez, chciała chociaż patrzeć w oczy osoby, która chciała zabrać jej przywilej życia.
                Jej napastniczka wzięła jej przedramię w swoją dłoń. Amy już chciała się wyrwać, ale uścisk Danielle był tak mocny, że nie miała żadnych szans. Poczuła pojedyncze ukłucie, a kiedy otworzyła oczy zobaczyła, że w jej żyły wstrzykiwany jest jakiś płyn.]
-Co ty robisz? Co mi wstrzykujesz?!
-Morfina skarbie, morfina. Umrzesz na skutek przedawkowania, przynajmniej nie będę musiała wyrzucać broni do morza czy coś takiego. Ale zanim to nastąpi, jeszcze trochę sobie pogawędzimy.
*
                -Nigdzie jej nie ma. Boże, coraz bardziej zaczynam wierzyć, że ta psychopatka może jej coś zrobić – Liam usiadł na kanapie, chowając twarz w dłoniach.
-Ale jak wpadłeś na pomysł, że to ona? Przecież była taka miła… - Kate usiadła obok niego, kładąc mu dłoń na plecach.
-Nie znałaś jej od tej właściwej strony. Szantażowała mnie przez długi czas, groziła, że jak odejdę to tego pożałuję. Brałem to na poważnie, ale potem przestałem. Miałem ochronę, co mogła mi zrobić w ich obecności? Od początku nie przepadała za Amy, ale nie sądziłem, że do tego stopnia.
                Usłyszawszy dzwonek do drzwi, Liam wstał z kanapy w przekonaniu, że to Zayn przyszedł, choć prosił go o to jakieś pięć minut temu. Cóż, jeśli chodziło o przyjaźń z Amy, Malik nigdy nie zawodził. Zawsze mu tego zazdrościł.
-Kto normalny robi krzywdę drugiemu człowiekowi ze względu na pieniądze czy byłego faceta? – westchnął brunet, podchodząc do drzwi. Nie zaglądał nawet kto stoi po drugiej stronie, nadal był przekonany, że to Zayn. Otworzył drzwi i stanął jak wryty – Mike? Co ty tu robisz do cholery?
                Jego były przyjaciel wszedł do środka, starannie zamykając za sobą drzwi.
-Jest tu ktoś z tobą?
-Tak, przyjaciółka. Co jest grane? Czemu zachowujesz się jak dzikus? – mruknął Liam.
-Danielle? – szepnął Mike, wyraźnie przerażony.
-Co? Oszalałeś? – pojedyncza zmarszczka pojawiła się na czole Liama – Czekaj, ty coś wiesz! Mike, mów co się dzieje!
-Błagam, tylko mnie nie wsyp.
-Czy ja cię kiedykolwiek wsypałem? Mów do jasnej cholery, nie ma czasu na twoje lęki!
                Mike wziął głęboki oddech, a torba, którą miał na ramieniu, opadła na ziemię.
-Musisz ją ratować, Danielle to psychopatka. Groziła mi, nie miałem innego wyjścia. Cholera Liam, ratuj ją! Przecież to niewinna dziewczyna!

13 komentarzy:

  1. Jezu Chryste!!! Dziewczyno o mało mnie nie zabiłaś rozdziałem na hideaway a ten to juz wgl. Kocham cie i czekam na kolejny rozdział~ @onlyxbelieve

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka psychopatka. Niech zrozumie swój błąd
    Biedna Amy. :(
    Czemu tak późno zrozumiał co się dzieje :(
    Ratuj ją Liam !!

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże to jest zajebiste! Laska mam ciary na całym ciele i łzy w oczach! O.o Boże to jest zajebiste! *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział c:

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział genialny jak zawsze :)
    Czekam nn ;* xx @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo
    Nareszcie sie ktos zorientowal :D
    to teraz niech leci ja ratowac. :D
    co do Mike to spodziewalam sie ze tego nie zostawi
    a tu prosze :D
    wrocil xD
    czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń

  7. cudowny chociarz o mało nie padłam jak czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. omg, cudowny *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dobrze że Mike przyszedł ! <3
    Och, ulżyło mi :)
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. więc, co ja mogę powiedzieć? rozdział świetny, nic dodać nic ująć. czekam na następny, pisz jak najszybciej! :) @soletmebe

    OdpowiedzUsuń
  11. O mój Boże dawja nexta.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ej... ale jak to Amy ma.dziecko? Kiedy? Jk? Z kim? Z niallem? Lel czytam tyle ff ze juz nie ogarniam. @_mylovelyniall napiszcie mi na tt :D

    OdpowiedzUsuń