sobota, 19 lipca 2014

Epilog

- 24 grudnia 2014 roku-

Niebieskooka przebiegła wzrokiem po maleńkiej karteczce przyczepionej do sporych rozmiarów pudła. Jej malinowe usta zacisnęły się w wąską linię w przypływie irytacji. Ile razy zapominała o tym, że ma ojca, tyle razy on przysyłał jej przeróżne listy i podarunki, od których biło jedno wielkie „PRZEPRASZAM”. Ale jak miała wybaczyć komuś, kto umyślnie próbował zniszczyć jej związek? No właśnie- nie dało się.
Przebiegła wzrokiem po życzeniach świątecznych po raz kolejny, po czym zacisnęła dłoń w pięść. Karteczka zmięła się i owe słowa już nie miały znaczenia. Amelie kopnęła prezent pod kuchenny stół. Nie miała ochoty sprawdzać zawartości.
                Wejściowe drzwi stuknęły lekko o framugę, gdy Liam wszedł do środka i zamknął je za sobą. Małe, szczęśliwe stworzenie dopadło kostek Amy i otarło się o nie swoim futrem, które było wilgotne od śniegu zalegającego na osiedlu.
-Kupiłeś? – zapytała dziewczyna, kucając przy Batmanie i odpinając mu obrożę. Liam odwiesił kurtkę do szafy i wszedł do kuchni, unosząc do góry torbę z zakupami.
-Jasne, najlepsze jakie mieli. – uśmiechnął się, stawiając na blacie pakunek. Wyciągnął trzy butelki wina i schował je do lodówki, by były odpowiednio schłodzone. Dziewczyna skinęła głową i wyrzuciła biały skrawek papieru do kosza. Przystanęła na chwilę, zastanawiając się czy aby na pewno wszystko jest przygotowane do kolacji.
-O której przyjedzie twoja rodzina?
-O dwudziestej. Chyba.
-Boże, jeszcze trzy godziny, a my nie ubraliśmy choinki! – brunetka klasnęła w dłonie z irytacją. Nie lubiła świąt, bo było przy nich zbyt duże zamieszanie.
                Pół godziny później oboje ubierali pachnące lasem drzewko i śmiali się, gdy Batman raz po raz łapał zębami igły choinki warcząc, gdy te kuły go w podniebienie.
                Liam czuł, że te święta będą wyjątkowe. W końcu uzyskał spokój ducha i miał przy sobie najpiękniejszą kobietę, jaką tylko kiedykolwiek spotkał. A do tego Amy była tylko jego, na wyłączność. I ani mu się śniło ją zostawiać, była przecież spełnieniem marzeń.
                Po powrocie z Mullingar, postanowili kupić mały domek, który będzie odpowiadał ich potrzebom. Naprawdę wystarczyło kilka pokoi, kuchnia, dwie łazienki, duży salon i piękna weranda, by rozpoczęli swoje życie na nowo. Amy udało się zdobyć pracę w części Londynu do której się przeprowadzili, a w dodatku postanowiła rozwijać swoje zainteresowania. Zapisała się na uczelnię i od przyszłego roku miała zamiar studiować psychologię. Lepiej późno niż wcale.
-Li, co z czubkiem? – Amy stanęła na palcach, ale niestety nie udało jej się dosięgnąć do czubka choinki. Payne uśmiechnął się szeroko i złapał dziewczynę za biodra, unosząc ją do góry. Nachylił się lekko i posadził ją sobie na barkach. Amy ze śmiechem na ustach założyła gwiazdę Betlejemską na czubek drzewa, jedną ręką przytrzymując się głowy Liama.
-Postaw mnie na ziemi, bo połamię cię swoją wagą – zarządziła Amy, chichocząc.
-Faktycznie, przytyło ci się ostatnio.
-Liam! – Amy pacnęła go lekko w głowę, na co chłopak zaśmiał się głośno i złapał ją za biodra, nachylił się i postawił na ziemi. Nie ściągając dłoni z jej talii, przyciągnął Amy bliżej siebie i czule pocałował.
                Amy przytuliła się do niego, opierając policzek o jego klatkę piersiową.
-To będą najlepsze święta w moim życiu, wiesz?
                Liam musnął czubek jej głowy ustami, po czym mocno ją przytulił.
-Wiem, w moim też.





 Nie miałam weny, dlatego nie napisałam żadnego rozdziału. Dzisiaj rano postanowiłam, że napiszę epilog. Nie powiem- było naprawdę trudno. Właściwie to tak chciałam zakończyć tą historię, nie mam nic więcej do dodania. To moje drugie opowiadanie, które dobiega CAŁKOWICIE końca i jest z happy endem. Tak chcieliście, tak macie.
Od razu mówię, że mój brak weny był spowodowany tym, że przez lipiec pracuję, wracam do domu albo o 17 albo 21 i naprawdę nie mam na nic siły. Mogę tylko siedzieć i coś czytać, jeść, odpoczywać. I potem następny dzień to praca, a tylko weekendy mam wolne. Domyślcie się, że chcę je przeznaczyć na odpoczynek. :) 
Dziękuję wam za tyle komentarzy, wyświetleń, miłych słów i pytań o to kiedy pojawi się następny rozdział. Naprawdę zawsze mnie motywujecie i zawsze będę was kochać. :) 


Jeśli chcecie dalej śledzić moją "twórczość", to zapraszam was na mojego Wattpada! Myślę, że jak skończę pisać Hideaway na blogspocie, to całkowicie przerzucę się na W. 
>> Wattpad << 


D Z I Ę K U J Ę :*