sobota, 17 maja 2014

17.


11 komentarzy = nowy rozdział.

               -Czekaj, gubię się! Jakim kurwa prawem zgodziłeś się porwać moją dziewczynę?! – Liam uderzył pięścią w stolik do kawy, ignorując przeszywający ból w jego prawej dłoni. Mike schował twarz w dłoniach, a jego urywany oddech dawał znać jak bardzo jest zdenerwowany całą sytuacją.
-Liam, uwierz mi… Ja nie miałem wyjścia!
-NIE MIAŁEŚ WYJŚCIA? KATOWANIE AMY TO JEST TWOJE PIEPRZONE WYJŚCIE?!
                Mike wstał z kanapy, a jego twarz pełna była wściekłości.
-Co miałem zrobić?! Pozwolić jej zniszczyć moje życie?
                Liam warknął rozwścieczony, doskakując do mężczyzny w ułamku sekundy. Popchnął go na ścianę i mocno zacisnął dłonie na jego gardle.
-Twoje życie jest najważniejsze, nie? Myślisz czasem o innych?!
-Gdybym nie myślał o innych to dawno zabrałbym Debbie i małą na drugi koniec świata z dala od tej wariatki! Ale przychodzę tutaj, narażam swoje zasrane cztery litery, żeby ci kurwa pomóc! – Mike próbował krzyczeć, ale ściśnięte gardło znacznie utrudniało mu wydobywanie jakichkolwiek słów.
                Kate, która do tej pory nie wtrącała się w ich konwersację, podeszła do Liama i położyła mu dłoń na ramieniu. Mimo tego, że sama była okropnie rozstrojona nerwowo, starała się myśleć racjonalnie.
-Jak go udusisz to nam nie pomoże. Puść go. – powiedziała cicho, delikatnie ściskając ramię przyjaciela. Liam pokręcił głową, zaciskając mocniej palce – Liam, puść. Policzymy się z nim jak już będzie po wszystkim, okej? Nie pozwolimy chyba, żeby Amy cierpiała choćby godzinę dłużej, prawda?
                Liam zacisnął oczy, ale rozluźnił palce. Mike odetchnął głęboko, natychmiast uciekając na drugi koniec salonu. Kate nie spuszczała wzroku z obcego mężczyzny, ale jednocześnie trzymała dłoń na ramieniu swojego przyjaciela. Musiała mieć pewność, że ten pierwszy nie kłamie, a ten drugi mu nie przyłoży.
-Mów wszystko, co tylko wiesz. Ominiesz chociażby drobny szczegół – dostaniesz w pysk. I masz na to dziesięć minut, potem nas tam zaprowadzisz.
*
                Danielle z czystą satysfakcją patrzyła jak Amy raz po raz zgina się w pół i wyrzuca całą treść ze swojego żołądka, okropnie przy tym jęcząc. Podejrzewała, że ta mała, słodka istotka miała złamane kilka żeber, ale… Kogo to obchodziło, prawda?
                Zerknęła ostentacyjnie na swoje wypielęgnowane paznokcie i uśmiechnęła się rozluźniona. Wszystko wydawało się takie prostsze, gdy myślała o przyszłości jaka ją czeka. W końcu miała być pokochana przez ojca, w kręgu zainteresowania wszystkich ludzi. A co najważniejsze – miała wrócić do łask Liama. Pocieszy go i rozkocha w sobie na nowo. Przecież stara miłość nie rdzewieje! Przynajmniej tak słyszała.
-Co ty mi podajesz do cholery? Nikt normalny nie rzyga po morfinie! – wydukała Amy, opadając na kamienną posadzkę. Jakieś pięć minut wcześniej zrobiła tak samo i w efekcie zbyt mocnego uderzenia poleciała jej krew z nosa. Trochę obrzydliwie to wyglądało, ale i tak nikt oprócz Danielle tego nie zobaczy. W sumie brzmiało to trochę przykro, ale taka była rzeczywistość. Już nikogo nie obchodziły losy biednej, małej, pokrzywdzonej Amelie Harris.
                I już nikt nigdy nie będzie drżał o to nędzne życie.
-Może pomyliłam strzykawki? Co ci szkodzi, przecież i tak cię załatwię – odparła Danielle po dłuższej chwili zastanowienia. Założyła nogę na nogę i z radością patrzyła jak Amy cierpi. Do tej pory to Danielle była tą skrzywdzoną, więc nadszedł czas by te role się odwróciły.
-Dlaczego nie zabijesz mnie teraz? – wychrypiała Amy, próbując w jakiś sposób rozerwać swoje więzy. Nic nie przynosiło skutków, a sznury coraz bardziej wpijały i ocierały się o jej przesuszoną skórę – Tchórzysz?
                Brunetka wstała z siedzenia i podeszła do Amy. Kucnęła obok niej, przysiadając lekko na piętach.
-Jedyną osobą, która tchórzy, jesteś ty. Nie ja uciekałam od swoich problemów przez całe życie. Nawet jak Liam zakochał się w tobie pierwszego dnia, którego cię zobaczył – nie uciekłam. Udało mi się wpoić do jego pustej, gwiazdorskiej główki, że tylko mnie kocha. Popatrz jak zadziałało. Jestem pewna, że po twojej tajemniczej śmierci, pokocha mnie jeszcze mocniej. Bo ja się nigdy nie poddałam i zawsze byłam obok. A ty zawalasz sprawę, jedną po drugiej. Uciekasz, potykasz się, wracasz. Uciekasz, potykasz się i tak dalej. W sumie to nawet mi cię żal. Bo jesteś żałosna, wiesz?
                Amy zacisnęła oczy pragnąc, by ten koszmar jak najszybciej się skończył. To wszystko wyglądało tak żałośnie, tak okropnie. Bo nawet jeśli wyszłaby z tego cało – kto by jej uwierzył w tę bajeczkę? Że niby Danielle? Człowiek z duszą anioła, wspierający organizacje charytatywne? Wzięta tancerka? Przecież tworzyła z Liamem taki cudowny związek, nie mogła być tą złą!
                Samo to, że była dziewczyna członka najpopularniejszego zespołu na świecie to psychopatka, brzmiało niedorzecznie. W to też nikt by nie uwierzył. Normalnie takie rzeczy się nie dzieją, dlaczego więc teraz miałoby być inaczej?
                Już nawet przestała słuchać co mówiła do niej ta okropna kobieta. Wisiało jej w sumie co na nią czekało. Już miała dość. Wszystkiego. Cokolwiek by się nie działo, była skazana na psychopatkę w ciele anioła. Miała przepaść, zaginąć i zginąć. Będą szukać jej tak długo, aż stwierdzą, że to nic nie da. Że jest martwa, choć nie mają ciała. A może uznają ją za zaginioną? Łudziła się jak głupia. W tej chwili wątpiła przede wszystkim w to, że zaczną się o nią martwić i ją szukać.
                Ocknęła się ze swoich myśli, gdy Danielle wymierzyła jej siarczysty policzek. Już po raz kolejny uderzyła głową w betonową posadzkę. Pokój wirował i rozmywał się naprzemiennie. Gdyby nie to, że jej żołądek był pozbawiony jakichkolwiek treści pewnie by zwymiotowała. A tak tylko mogła zginać się w pół i na nowo cierpieć rozdzierający ból w klatce piersiowej.
                Była naprawdę daleko od tego pomieszczenia, gdzieś na pustych łąkach. Trzymając za rękę Liama, słuchała jego niesamowitego głosu. Kiedy mówił robił to tak szybko, zupełnie przeciwnie niż jak śpiewał. Wtedy skupiał się na każdym słowie, które z niego wypływało, otoczone magicznym dźwiękiem. W jej wizji miał kręcone włosy i grzywkę zaczesaną na bok. Ubrany w jasne spodnie i koszulę w kratę śpiewał jej Cry Me A River, tak jak na swoim drugim castingu do xFactor. Śmiał się, że gdyby nie to drugie podejście to pewnie by się nie znali. A ona rugała go delikatnie mówiąc, że nie ma co gdybać, a najważniejsze dzieje się przecież teraz.
                A potem zemdlała.
*
                -Możesz jechać szybciej? Nie mamy czasu do stracenia! Nie pojmujesz tego, Kate? – jęknął zrozpaczony Liam, wystukując nerwowy rytm na swoim kolanie. Blondynka warknęła coś niezrozumiałego, dociskając gaz do końca. Niestety nic więcej nie mogła zrobić. Że też musiało być tak daleko!
-Cholera! – krzyknęła zdenerwowana Kate. Liam spojrzał na nią, zastanawiając się o co może jej chodzić.
-Tylko nie mów, że skończyło się paliwo. Błagam, nie taka błahostka!
-Nie – przerwała jego gadanie. Zerknęła we wsteczne lusterko i zjechała na pobocze.
-Co robisz? Nie mamy czasu!
-Przestań to powtarzać, policja za nami jedzie! – krzyknęła, tracąc resztkę cierpliwości. Straciła zimną krew, zaczynała panikować. Liam zerknął przez tylnią szybę i głośno zaklął.
                Mike wychylił się lekko do przodu. Wyraz jego twarzy był przerażająco przygnębiający. Bał się Danielle, co było jednocześnie śmieszne i okropne. Jak można było bać się kobiety? Chociaż… Niektórych naprawdę trzeba było się obawiać.
-Błagam, nie mówcie nic policji. Jak się dowiedzą, to zrobią wjazd na sygnale, a jak Danielle to usłyszy… Będzie po niej, rozumiecie? Ta wariatka nie zatrzyma się przed niczym.
                Liam spojrzał na Kate, a ona na niego. Oboje byli przerażeni wizją Mike’a. Każde z nich było blade, a ich twarze wykrzywione były bezradnością.
                Brązowooki rzucił pośpieszne spojrzenie za siebie. Policjanci jeszcze nie wysiedli z radiowozu, ba – nawet nie zaparkowali.
-Kate, odpinaj pasy. Szybko! Ściągaj sweterek i upchnij sobie pod koszulkę. I zapnij kurtkę. Skul się bokiem, wieziemy cię na porodówkę.
                Blondynka spojrzała zdziwiona na swojego przyjaciela, ale wykonała jego polecenie. W mgnieniu oka zamienili się miejscami. Kate skuliła się lekko na siedzeniu, a Mike odchylił odrobinę jej siedzenie by mogła półleżeć. Blondynka zapięła pas, i suwak od kurtki. Wszystko wyglądało w miarę wiarygodnie. I wydawało się idealne, dopóki w szybę nie zapukał policjant.
                Liam nacisnął guzik i otworzył  okno, wychylając się przez nie lekko. Starał się wyglądać przyjaźnie, ale przerażenie nadal wykrzywiało jego twarz.
-Witam, gdzie się tak spieszymy? – policjant uśmiechnął się dobrodusznie. – Dokumenciki poproszę.
                Liam westchnął cicho i sięgnął do schowka po dokumenty.
-Panie władzo, niech nas pan puści – Mike przejął inicjatywę, wychylając się między przednimi siedzeniami – Moja siostra ma okropne bóle, boimy się, że coś może stać się dziecku.
                Mężczyzna zajrzał przez okno, a Liam przylgnął plecami do oparcia fotelu, by tamten mógł dobrze przyjrzeć się Kate.
-Proszę pani, wszystko gra?
                Kate przeszła samą siebie, udowadniając Liamowi i Mike’owi, że potrafi grać lepiej niż ich dwójka. Przeraźliwy krzyk blondynki rozległ się po samochodzie.
-Nic nie gra, wody mi odeszły! Rodzę do cholery, a pan nas zatrzymuje! Jak coś stanie się mojemu dziecku to złożę oficjalną skargę! – wrzasnęła, a jej głos drżał od nadmiaru emocji. Najbardziej słychać było przerażenie, ale nawet to można było podpiąć do bólów porodowych.
                Policjant wyprostował się i zerknął na nich zaniepokojony.
-Możemy was eskortować do szpitala – zaproponował.
-Nie – odparł szybko Liam, a kiedy policjant uniósł brew uśmiechnął się przepraszająco – Nie potrzebujemy eskorty. Nie chcę zwracać na nas uwagi, fani nic nie wiedzą, że dziewczyna Harry’ego jest w ciąży – wyjaśnił, unosząc jedną brew.
-Ach, tak myślałem, że pana skądś kojarzę! Moja córka jest pańską ogromną fanką!
-Naprawdę? Czy autograf dla pańskiej córki załatwi sprawę? – Liam uśmiechnął się prosząco, a Kate jęknęła głośno by nadać sytuacji odrobiny prawdziwości. Policjant był wniebowzięty, gdy otrzymał autograf dla swojej ukochanej córeczki.
-Będę teraz tatusiem roku – przyznał z dumą. Liam uśmiechnął się, odrobinę rozczulony. On też chciał być tatusiem roku, ale wiedział, że jak się nie pośpieszy to zaprzepaści szansę na kochającą rodzinę.
-Mogę liczyć na pełną dyskrecję? Jeśli córka będzie pytać – spotkał mnie pan na ulicy, kiedy patrolował pan dzielnicę. Zrobi to pan dla nas?
-Jasne. Jedźcie ostrożnie!
                Liam podziękował i zasunął szybę. Obejrzał się do tyłu i kiedy upewnił się, że policjant odszedł – przekręcił kluczyk w stacyjce, wrzucił bieg i ruszył z piskiem opon. W końcu na coś miała się przydać jego przeszłość związana z wyścigami samochodowymi.
*
                Liam zaklął po raz kolejny, gdy Mike potknął się o wystający pień.
-Możesz patrzeć pod te cholerne nogi?!
-Jestem tak samo zdenerwowany jak ty, myślisz, że to ułatwia sprawę?! – odkrzyknął Mike, podnosząc się z trawy. Kate westchnęła zirytowana.
-Przysięgam, że jak tylko dostanę Amy z powrotem to dopilnuję, żebyś dostał w pysk Mike. Ty Liam też. Jesteście cholernie irytujący.
                Liam zerknął do tyłu i widząc naburmuszoną blondynkę, roześmiał się głośno. Choć nic go teraz nie bawiło, nie potrafił przestać się śmiać. Ogarnęła go jakaś tajemnicza głupawka, która zdawała się nie mieć końca. Oczywiście, że miała swój koniec. Kiedy Kate uderzyła go mocno w policzek, natychmiast się zamknął.
-Przestań, jesteś w szoku. Musisz być teraz opanowany, okej? Nic nie zdziałamy jak będziemy pogrążeni w jakimś cholernym amoku. Potem pozwolę ci się śmiać, ale teraz nie mamy czasu.
                Liam przymknął oczy, wciągając głęboko powietrze.
-Mike, jak daleko jeszcze?
-Jakieś dwa kilometry, jeśli się sprężymy to w dwadzieścia minut tam dotrzemy.
-Idźmy, nie mamy czasu do stracenia.
                Ruszyli na wschód, nieustannie pokonując jakieś gałęzie, kamienie czy nawet przewrócone drzewa. Liam szedł rozglądając się wokół. Wszystko to wyglądało tak znajomo. Jakby tu kiedyś był.  Tylko kiedy? I z kim?
                Nagle go oświeciło i poczuł się jeszcze bardziej przytłoczony intrygą nieobliczalnej Danielle.
                „ Niebieskie oczy spojrzały ku górze. Brunetka jęknęła cicho, pokazując Liamowi ogromną chmurę, która wydawała się wisieć tuż nad nimi.
-Będzie padać! – mruknęła rozdrażniona, wymownie patrząc na swój strój. Nie miała żadnej bluzy ani kurtki. Przed chwilą rozłożyli koc i mieli rozstawiać swój koszyk. To miał być udany piknik.
                Liam już miał przeczyć wizji brunetki, kiedy na jego nos spadła pojedyncza kropla deszczu. Wzdrygnął się, ścierając mokrą kropkę i podnosząc się z koca. Pośpiesznie zgarnął wszystko do koszyka, a Amy zajęła się składaniem koca.
                Kiedy kolejne krople spadały z ogromnej chmury Liam złapał Amy za rękę. Pociągnął ją za sobą, rozkazując jej biec. Uciekali przed deszczem, choć marnie im to wychodziło. Po dłuższej chwili Liamowi udało się dostrzec dość spory, opuszczony dom. Wskazał go brunetce i poprowadził ją w tamtą stronę. Drzwi nie było, więc spokojnie dostali się do środka.
                Dom był zapuszczony, oprócz myszy i pająków nie było tam nikogo. Po chwili znaleźli się w salonie, gdzie stały dwa zniszczone fotele i mały stoliczek.
                Z włosów Amy kapała woda, a jej bluzka była doszczętnie przemoczona. Starał się nie patrzeć na to, co prześwitywało przez materiał, ale się nie dało. W końcu był tylko facetem, prawda?  Kobieta zawsze miała działać na faceta. W szczególności tak piękna jak Amy.”
                Tam była Amy. W tym pieprzonym, opuszczonym domu. Liam zaklął raz jeszcze i puścił się biegiem. Nie mógł pozwolić, by ta psychopatka zabiła miłość jego życia.




Przepraszam, że tak późno. Miał być wczoraj, ale okropna burza zebrała się w mojej miejscowości. Masakra! Ale już jestem, wybaczcie mi! :* 

13 komentarzy:

  1. ./gjdrtgkldn ljhbd;oiuh O MATKO JEDYNA!!!! TO BYŁO TAKIE PIĘKNE I MAM NADZIEJE ŻE LIAM URATUJE AMY I TA IDIOTKA DANIELLE (TAK NA SERIO TO JĄ UWIELBIAM) NIE SPRAWI JAKIŚ POWAŻNIEJSZYCH USZCZERBKÓW NA JEJ ZDROWIU~ kocham @onlyxbelieve

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak obiecałam, nadrobiłam sobie tę historię. Tak bardzo tęskniłam za tym opowiadaniem, za Liam'em i Amy... Ahh. Co prawda, nie miałam do nadrobienia tych wspaniałych chwil, które łączyły dwójkę moich ulubieńców, ale mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy.
    Tak, jak w rzeczywistości ubóstwiam Danielle, tak w tym opowiadaniu po prostu z całego serca jej nienawidzę. Co prawda, podejrzewałam coś, że dziewczyny mogą być przyrodnimi siostrami, ale nie spodziewałam się, że z tego powodu Danielle będzie chciała skrzywdzić Amy! Tyle emocji! Mam nadzieję, że Liam dotrze na czas i razem z Kate uratuje swoją ukochaną. Mike co prawda postąpił dobrze informując Payne'a o całym zajściu, ale uważam, że dałby radę załatwić sprawę bez uprzedniego krzywdzenia dziewczyny.
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i zapraszam do siebie :*

    | pain-and-truth |
    | graphic-soul |
    @rckinlou

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, jaki cudowny

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie! Błagaaam ratuj ją szybko!
    A

    OdpowiedzUsuń
  5. Ratujcie ją szybko!
    Dużo emocji w tym rozdziale.

    Rozdział świetnie napisany, do następnego! Xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny jak zawsze! Już czekam na następny. Mam nadzieje że szybko ją uratują :)) /@Crazy_Wiki94

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe ! Powinnaś poskładać całą historię i zrobić z tego książkę .

    OdpowiedzUsuń
  8. Chcę następny rozdział . Nie mogę się doczekać !

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. boże święty to jest zajebiste! *.* Musiałaś przerwać w takim momencie? :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest bardzo ładny :) Zaczęłam początek czytać to się zrobiło tajemniczo, a teraz z ciekawością czekam na kolejny rozdział :)
    Zapraszam również do mnie i proszę o poinformowanie o kolejnej część.
    http://lifeinfear.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy kolejny? ;3

    OdpowiedzUsuń