- 24 grudnia 2014 roku-
Niebieskooka przebiegła wzrokiem po maleńkiej karteczce przyczepionej
do sporych rozmiarów pudła. Jej malinowe usta zacisnęły się w wąską linię w
przypływie irytacji. Ile razy zapominała o tym, że ma ojca, tyle razy on
przysyłał jej przeróżne listy i podarunki, od których biło jedno wielkie „PRZEPRASZAM”.
Ale jak miała wybaczyć komuś, kto umyślnie próbował zniszczyć jej związek? No
właśnie- nie dało się.
Przebiegła wzrokiem po życzeniach świątecznych po raz kolejny, po czym
zacisnęła dłoń w pięść. Karteczka zmięła się i owe słowa już nie miały
znaczenia. Amelie kopnęła prezent pod kuchenny stół. Nie miała ochoty sprawdzać
zawartości.
Wejściowe drzwi stuknęły lekko o
framugę, gdy Liam wszedł do środka i zamknął je za sobą. Małe, szczęśliwe
stworzenie dopadło kostek Amy i otarło się o nie swoim futrem, które było
wilgotne od śniegu zalegającego na osiedlu.
-Kupiłeś? – zapytała dziewczyna,
kucając przy Batmanie i odpinając mu obrożę. Liam odwiesił kurtkę do szafy i
wszedł do kuchni, unosząc do góry torbę z zakupami.
-Jasne, najlepsze
jakie mieli. – uśmiechnął się, stawiając na blacie pakunek. Wyciągnął trzy
butelki wina i schował je do lodówki, by były odpowiednio schłodzone. Dziewczyna
skinęła głową i wyrzuciła biały skrawek papieru do kosza. Przystanęła na
chwilę, zastanawiając się czy aby na pewno wszystko jest przygotowane do
kolacji.
-O której przyjedzie
twoja rodzina?
-O dwudziestej. Chyba.
-Boże, jeszcze trzy
godziny, a my nie ubraliśmy choinki! – brunetka klasnęła w dłonie z irytacją.
Nie lubiła świąt, bo było przy nich zbyt duże zamieszanie.
Pół godziny później oboje
ubierali pachnące lasem drzewko i śmiali się, gdy Batman raz po raz łapał
zębami igły choinki warcząc, gdy te kuły go w podniebienie.
Liam czuł, że te święta będą
wyjątkowe. W końcu uzyskał spokój ducha i miał przy sobie najpiękniejszą
kobietę, jaką tylko kiedykolwiek spotkał. A do tego Amy była tylko jego, na wyłączność.
I ani mu się śniło ją zostawiać, była przecież spełnieniem marzeń.
Po powrocie z Mullingar,
postanowili kupić mały domek, który będzie odpowiadał ich potrzebom. Naprawdę
wystarczyło kilka pokoi, kuchnia, dwie łazienki, duży salon i piękna weranda,
by rozpoczęli swoje życie na nowo. Amy udało się zdobyć pracę w części Londynu
do której się przeprowadzili, a w dodatku postanowiła rozwijać swoje
zainteresowania. Zapisała się na uczelnię i od przyszłego roku miała zamiar
studiować psychologię. Lepiej późno niż wcale.
-Li, co z czubkiem? –
Amy stanęła na palcach, ale niestety nie udało jej się dosięgnąć do czubka
choinki. Payne uśmiechnął się szeroko i złapał dziewczynę za biodra, unosząc ją
do góry. Nachylił się lekko i posadził ją sobie na barkach. Amy ze śmiechem na
ustach założyła gwiazdę Betlejemską na czubek drzewa, jedną ręką przytrzymując
się głowy Liama.
-Postaw mnie na ziemi,
bo połamię cię swoją wagą – zarządziła Amy, chichocząc.
-Faktycznie, przytyło
ci się ostatnio.
-Liam! – Amy pacnęła
go lekko w głowę, na co chłopak zaśmiał się głośno i złapał ją za biodra,
nachylił się i postawił na ziemi. Nie ściągając dłoni z jej talii, przyciągnął
Amy bliżej siebie i czule pocałował.
Amy przytuliła się do niego,
opierając policzek o jego klatkę piersiową.
-To będą najlepsze
święta w moim życiu, wiesz?
Liam musnął czubek jej głowy
ustami, po czym mocno ją przytulił.
-Wiem, w moim też.
Nie miałam weny, dlatego nie napisałam żadnego rozdziału. Dzisiaj rano postanowiłam, że napiszę epilog. Nie powiem- było naprawdę trudno. Właściwie to tak chciałam zakończyć tą historię, nie mam nic więcej do dodania. To moje drugie opowiadanie, które dobiega CAŁKOWICIE końca i jest z happy endem. Tak chcieliście, tak macie.
Od razu mówię, że mój brak weny był spowodowany tym, że przez lipiec pracuję, wracam do domu albo o 17 albo 21 i naprawdę nie mam na nic siły. Mogę tylko siedzieć i coś czytać, jeść, odpoczywać. I potem następny dzień to praca, a tylko weekendy mam wolne. Domyślcie się, że chcę je przeznaczyć na odpoczynek. :)
Dziękuję wam za tyle komentarzy, wyświetleń, miłych słów i pytań o to kiedy pojawi się następny rozdział. Naprawdę zawsze mnie motywujecie i zawsze będę was kochać. :)
Jeśli chcecie dalej śledzić moją "twórczość", to zapraszam was na mojego Wattpada! Myślę, że jak skończę pisać Hideaway na blogspocie, to całkowicie przerzucę się na W.
>> Wattpad <<
D Z I Ę K U J Ę :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKoniec :( Koniec słodkich Amy i Liama :<
OdpowiedzUsuńOpowiadanie było wspaniałe! Jesteś jedną z najlepszych pisarek, których opowiadania czytam :*
Może dobrze, że skończyłaś, bo tylko byś męczyła bohaterów i samą siebie... Tylko trochę szkoda, bo przyzwyczaiłam się do tego ;3
No tak, pomieszałam trochę, ale mam nadzieję, że wiesz o co mi chodziło ;)
Życzę ci udanych wakacji ;3
Pozdrawiam ;*
Dziękuję, że pisałaś to opowiadanie i umilałaś mi nim życie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za umilannie życia trochę szkoda że to koniec ale na szczęście jest z happyedem :) kocham <3
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że Amy nie wybaczyła ojcu. To co zrobił było okrutne i nie pokazał tym wcale, że zależy mu na córce.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona tym, że zakończyłaś tę historię happy endem i Liam jest z Amy szczęśliwy.
Szkoda, że to już koniec, ale cudownie się spisałaś <3
Całuję <3
Zawsze czekałam na nowe rozdziały bo kochałam to ff i szkoda że je kończysz ale nie bede cie prosić o więcej bo to twoje ff i ty miałaś wizje jak je zakończyć. Ciesze sie że nasza para jest razem. Dziękuje za to fanfiction i mam nadzieje że jeszcze kiedyś spotkam sie z twoją twórczością. Pozdrawiam ~ @onlyxbelieve
OdpowiedzUsuń