sobota, 15 marca 2014

10.

                 -Co robisz? – Kate wetknęła głowę do sypialni Amy. Niebieskooka wzruszyła ramionami, odkładając książkę na bok. Poklepała miejsce obok siebie, a Kate wykorzystała okazję i wskoczyła na łóżko z piskiem jak u nastolatki.
-Czytałam Annę Kareninę – wyjaśniła, uśmiechając się delikatnie. Blondynka spojrzała na nią, nie bardzo wiedząc o czym mówi, choć coś jej świtało w głowie.
-Tołstoj? – zapytała, rozkładając się wygodniej na jej czekoladowej pościeli. Amy skinęła głową, ziewając przeciągle – Skąd dopadłaś to tłumaczenie?
-Babcia składowała takie książki. Uwielbiała w szczególności Tołstoja. Swoją drogą, chciałabym to kiedyś przeczytać w oryginale. Ale chyba jest za późno na naukę rosyjskiego – wzruszyła ramionami.
-Oglądałam adaptację filmową. Wiesz, tą najnowszą. W sumie szału nie ma, ale ogólnie ludzie wychodzili zadowoleni. Końcówka beznadziejna – Kate zmarszczyła zabawnie czoło, w geście niezadowolenia. Amy zaśmiała się cicho.
-Tylko nic mi nie mów, bo zepsujesz całą zabawę – poprosiła Amy, kładąc się na lewym boku. Podparła się na łokciu, po czym spojrzała na swoją przyjaciółkę. Dobrze było mieć ją przy sobie. Nie ważne jak bardzo spieprzyła sprawę,  Kate wciąż tu była. Roześmiana, piękna i szczęśliwa. Amy uśmiechnęła się leniwie, dziękując Bogu za taką wspaniałą przyjaciółkę.
-Okej, ale Keira Knightley w roli Anny Kareniny... Człowieku, jak można być takim ideałem?
                 Amy zaśmiała się, jednocześnie wzruszając ramionami.
-Klasa sama w sobie? – zapytała, a Kate przytaknęła, uśmiechając się – Swoją drogą, tamtejsze czasy i stroje… Chciałabym chociaż raz móc zatańczyć w takiej sukni balowej, jakie nosiło się w XIX wieku…
-Powiedz swojemu księciu z bajki, żeby zabrał cię na taki bal – blondynka poruszała zabawnie brwiami. Amy trzepnęła ją delikatnie w ramię.
-To nie jest mój książę – mruknęła, kładąc się na plecach.
-To kim jest w takim razie? Romeem, Tristanem?
-Dlaczego wyjeżdżasz z takim tragizmem? – Amy spojrzała na swoją przyjaciółkę z ukosa – Skazujesz nas oboje na tragedię? Mamy umrzeć w imię miłości? Kobieto, mamy XXI wiek, tutaj lepiej jest się rozstać niż umierać.
-Sorry, nie znam więcej historii miłosnych – Kate wzruszyła ramionami, cicho się śmiejąc – To kim jest dla ciebie Liam, moja droga panno?
                 Amy parsknęła śmiechem, słysząc pytanie swojej przyjaciółki, zadane w bardzo matczynym stylu.
-Czego rżysz, kobyło? – Kate westchnęła, po czym położyła swoją głowę na brzuchu Amy – A co tu tak miękko? Przytyłaś?
-Zaraz wyrzucę cię z mojego mieszkania – burknęła Amy. Blondynka zaśmiała się po raz kolejny.                 
                 Niebieskooka odpowiedziała na to łagodnym uśmiechem. Bez względu na wszystkie docinki, nigdy w życiu nie potrafiłaby wyrzucić Kate z mieszkania.
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie, grubasie.
-Walnę cię!
-Dawaj, misiu.
-Kate!
-Kocham cię.
                 Amy westchnęła, po czym dla żartu walnęła przyjaciółkę w ramię.
-Liam jest dla mnie wszystkim – wyznała w końcu.
-Sherlocku, to już wiemy. Pytam o szczegóły – przewróciła oczyma blondynka. Amy posłała jej mordercze spojrzenie. Nigdy nie była dobra w dobieraniu odpowiednich słów. Niestety jej przyjaciółce nie wystarczały pojedyncze zdania. Ona musiała dostawać ustne wypracowanie, wtedy była w pełni zadowolona.
-Ugh, Kate… Nie wiem. Wiem, że jest mi lepiej, gdy budzę się w jego ramionach… Ma uśmiech i głos anioła. To, co robi dla innych ludzi… Nie da się nie kochać takiego cudownego człowieka.
-Ja jakoś go nie kocham – burknęła Kate.
-Bo ty nie masz serca – wzruszyła ramionami Amy. Szybko tego pożałowała, bo Kate uszczypnęła ją w tyłek.
-Oj durniu, chodziło mi bardziej o to, że nie widzę świata poza jednym facetem.
-Naprawdę cię wzięło, co?
Kate uśmiechnęła się rozmarzona.
-Chyba tak.
                 Wywody o miłości przerwał im telefon Amy. Brunetka sięgnęła po urządzenie, zerkając na ekran. Liam postanowił do niej zadzwonić.
-Katie, idź sprawdź czy nie ma cię w kuchni – niebieskooka zepchnęła swoją przyjaciółkę z brzucha. Zignorowała jej marudzenie o ignorancji przyjaźni na rzecz miłości. Odebrała telefon wtedy, gdy tyłek Kate znalazł się za drzwiami do jej sypialni.
                 Powitał ją czyjś śmiech. Najprawdopodobniej damski, choć pewności mieć nie mogła. Zmarszczyła brwi, zacisnęła usta, ale nie odezwała się ani jednym słowem.
-Cicho, Perrie! Chyba się dod… No, wiesz – wyszeptał konspiracyjnie Liam. Dźwięczny śmiech Zayna rozległ się po drugiej stronie, a Amy uśmiechnęła się rozluźniona. Głupie myśli w mig przestały ją otaczać i wyskoczyły przez otwarte okno.
-Halo, halo. Kochanie? Amy? Halooo… - Liam skierował swoje słowa w jej stronę. Brunetka wywróciła oczyma, wiedząc, że chłopcy bawią się na zakrapianej imprezie.
-Cześć – odezwała się. Po drugiej stronie linii zapadła cisza.
-Lou, zostaw to! – wrzasnął Harry. Amy uniosła brwi, ciekawa tego co dzieje się po drugiej stronie słuchawki – No i rozlałeś…
-Co tam się dzieje?
-Nic, sytuacja opanowana. Louis chciał pobawić się w magika i ściągnąć obrus tak, żeby na stole zostały naczynia… Nie udało się – wyjaśnił Liam, chichocząc.
-Proponuję, żebyś zadzwonił, jak już będziesz w lepszym stanie – westchnęła Amy, siadając na łóżku. Jedną ręką pociągnęła za gumkę na włosach i pozwoliła im opaść na ramiona. Natychmiast poczuła ulga, gdy ciasne upięcie poszło w niepamięć.
-Coś się stało? – impreza nagle ucichła. Jedyne co dało się dosłyszeć to lekkie trzaśnięcie drzwiami.
-Wszystko w porządku. Po prostu nie lubię rozmawiać z pijanymi ludźmi – Amy przejechała dłonią po karku i westchnęła cicho. Potrzebowała dobrego masażu, wszystko ją bolało po przenoszeniu pudeł w Domu Dziecka.
-Umh… Tęsknisz za mną? – ochrypły głos Liama rozległ się przy jej uchu. Wywróciła oczyma, zastanawiając się jaką tęsknotę ma na myśli jej chłopak.
-Kiedy wracacie? – zapytała, wstając z łóżka. Podeszła do komody i wyciągnęła z szuflady piżamę w paski.
-Pojutrze chyba. Amy…?
-Hmh? – rzuciła piżamę na łóżko, po czym podeszła do okna i zasunęła żaluzje.
-Na pewno wszystko gra? Nic się nie dzieje? Kate jest z tobą? – wyrzucił z siebie Liam, a w jego głosie pogrywało zmartwienie, zmieszane z odrobiną zmęczenia i nietrzeźwością.
-Wszystko gra, jestem po prostu padnięta. Nic się nie dzieje, jeśli chodzi ci o twoją byłą dziewczynę. Tak, Kate zgodziła się zostać u mnie na te kilka dni. Uwierzyła, że kieruje mną tęsknota za przyjaciółką, a nie strach przed psychopatką. To znaczy bardzo tęskniłam za jej obecnością, ale ja już po prostu mam wszystkiego dość. Chciałabym stąd wyjechać.
                 Położyła się na łóżku, podkulając nogi pod brodę. Położyła sobie telefon na prawym uchu. Nagle odechciało jej się wszystkiego, jak tylko przypomniała sobie, że w każdej chwili może oberwać od Danielle.
                 Liam westchnął cicho.
-Przepraszam, nie powinienem był zostawiać cię samą z przeczuciem, że ona kręci się gdzieś w pobliżu. 
-To nie chodzi o to, że zostałam sama. Mam Kate… Ale ja nic nie zrobiłam Danielle, za co ona mnie tak nienawidzi?
-Tu nie chodzi o ciebie, a raczej o mnie. Ona uważa, że wraz ze mną nie ma nic. Nie zależy jej na mnie. Tylko na moich pieniądzach… 
-Ale było wam razem dobrze.
-Dobry układ. Ja mam piękną dziewczynę, ona mnie i pieniądze. Nigdy nie chciałem takiego związku… Ale ty nie jesteś ze mną dla pieniędzy, prawda? 
                 Amy otworzyła szerzej oczy, a jej usta rozchyliły się w zdziwieniu. Jak Liam mógł w ogóle ją o to zapytać?
-Amy…?- Liam wciąż czekał na odpowiedź.
-Nie spodziewałam się takiego pytania… Sądziłam, iż wiesz, że cię kocham… - wydusiła z siebie.
-Wiem, ale zawsze dobrze jest się upewnić. Jesteś moim całym światem.
                 Brunetka uśmiechnęła się czule. Bardzo chciała mieć go teraz przy sobie. Oddałaby wiele za jedno spojrzenie w te czekoladowe oczy.
-A ty moim. Wciąż trudno mi uwierzyć, że jednak nam się udało.
-Musiało nam się udać. Przecież jesteśmy sobie pisani. To nie przypadek, że twoja babcia oddała mi pod opiekę twojego psa. 
-Co masz na myśli? – zapytała cicho. Każde wspomnienie o babci, przywoływało nieskomplikowane życie z ową staruszką. Czasy, gdy wszystko wydawało się takie proste…
-Nie pamiętam dokładnie kiedy to było, ale może tydzień przed tym jak trafiła do szpitala…? – Liam zaczął się zastanawiać nad dokładniejszą datą – Ale przyszła do naszego domu. Powiedziała, że potrzebuje pomocy w domu. Mówiła coś o tym, że macie strasznie niesfornego psa i przewrócił jeden z regałów, gdy była na zakupach. Chłopaków nie było w domu, byłem tylko ja. Ta kobieta była naprawdę pogodna, wiesz? 
                 Amy zacisnęła usta, czując jak łzy wzbierają się w jej oczach na myśl o cudownej kobiecie, która wychowała ją na taką osobę, jaką jest.
                 -Poszliśmy do waszego domu. To był ten regał w salonie, ten wąski. Podniosłem go i razem poukładaliśmy wszystkie książki. Od największej do najmniejszej. Mówiła, że jej wnuczka tak uwielbia. 
                 Brunetka zaśmiała się cicho, czując jak ciepło rozlewa się po jej sercu. Zawsze miała obsesję na punkcie układania książek. Wszystkie układała od największej do najmniejszej. Starała się przy tym, by były ułożone alfabetycznie. Autorami, tytułami… Potrafiła spędzić cały dzień, przestawiając książki na właściwe miejsce. Uwielbiała zapach starych stronic, a także tych świeżych druków. Babcia zawsze śmiała się z niej, że ma świra na tym punkcie. Ale nigdy nie miała z tym problemu, czasem nawet siadała z wnuczką na podłodze i układała wszystko alfabetycznie, dopóki nie poczuła, że reumatyzm zaczyna jej dokuczać.
                 -Pamiętam, że miała taki kochany śmiech… A jak mówiła o tobie… W życiu nie widziałem aż takiej miłości w oczach – kontynuował Liam. Amy przełknęła ślinę, starając pozbyć się wielkiej guli w gardle – Mówiła, że straciłaś mamę gdy byłaś malutka. Że przez dwa lata nie potrafiłaś się otrząsnąć. 
-Dopiero po drugiej rocznicy śmierci wyszłam z własnej woli na dwór… Pamiętam to jak dziś. Babcia tak strasznie się cieszyła, że ściągnęła ojca z pracy, żeby pokazać mu moją poprawę… Głowy nie dam, ale chyba chcieli mi załatwiać psychologa, jeśli się nie otworzę na ludzi - wyszeptała Amy, po czym zagryzła dolną wargę. Jedna z łez, nagromadzonych w oczach, nie miała już miejsca i wypłynęła z prawego oka.
-Powiedziała mi, że chciałaby, żebyś znalazła sobie chłopaka, który pokocha cię tak mocno, jak kochała cię twoja mama. Widziałem twoje zdjęcia stojące na komodzie. Mała Amy, Amelie w pierwszym dniu szkoły. W tym granatowym mundurku wyglądałaś naprawdę… Uroczo. Myślisz, że nasze dzieci też będą tak wyglądać? -  zapytał Liam, a Amy wyczuła przez telefon jego uroczy uśmiech.
-Jesteśmy za młodzi na dzieci – wytknęła mu, uśmiechając się przez łzy.
-Wiem. Ale kiedyś zmajstruję ci takiego dzieciaka, że cud malina! – parsknął śmiechem Liam, a Amy poszła w jego ślady – Wszystko było prostsze, gdy twoja babcia żyła, czyż nie?
                 Amy skinęła głową, nie odzywając się ani słowem. Liam zrozumiał.
-Oddałbym wszystkie pieniądze świata, bylebyś tylko przestała mieć tyle cholernych zmartwień.
-Jedynym moim zmartwieniem teraz jest to, że stoisz na  balkonie w krótkim rękawku i marzniesz tylko po to, żeby podnieść mnie na duchu.
-Skąd wiesz?- wykrztusił zdumiony Liam. Amy uśmiechnęła się pod nosem, jedną dłonią ocierając łzy, które zostały wywołane przez wspomnienia.
-Zgaduję – wzruszyła ramionami, a telefon spadł jej na pościel. Westchnęła cicho, po czym ponownie podniosła go do swojego ucha.
                 Po drugiej stronie usłyszała trzask drzwi. Liam przeszedł przez pokój, w którym bawiła się ekipa, po czym wszedł do innego pomieszczenia.
-Nie mogę się doczekać, aż wrócę do Londynu. Zgaduję, że leżysz teraz na łóżku… 
                 Amy przygryzła dolną wargę, uśmiechając się.
-Mogę przyjechać po ciebie na lotnisko? – zapytała, bawiąc się kosmykiem swoich włosów.
-A rzucisz mi się na szyję? 
-Jak mi na to pozwolisz…
-Jeśli pozwolisz, żebym podniósł cię do góry, trzymając twój tyłeczek w dłoniach… Mhm…
                 Niebieskooka zachichotała cicho.
-Tylko tyłki ci w głowie. Wstydź się!
-Nie, tylko twój mi w głowie. – oczyma wyobraźni widziała, jak jej chłopak porusza zabawnie brwiami.
-Stajesz się tak strasznie zboczony, jak wypijesz trochę więcej alkoholu… Podoba mi się to.
                 Liam zaśmiał się cicho. Uwielbiała jego śmiech. Nigdy w życiu nie słyszała bardziej uroczego dźwięku. Mogłaby leżeć i słuchać tego całymi godzinami. I jego głosu, kojąco anielskiego.
-Jesteś zmęczona?
-Jak cholera.
-Połóż się spać, skarbie. 
-A ty wrócisz na imprezę? – zaśmiała się.
-Bardzo chętnie przyszedłbym do ciebie, tylko jest jeden problem…
-Jaki?
-Jestem trochę za daleko i trochę za bardzo pijany, a ty jesteś zmęczona… Dobranoc, najpiękniejsza. 
-Dobranoc. Kocham cię.
-Nie mogę się doczekać, aż rzucisz mi się na szyję. 
                 Amy przewróciła oczyma, po czym się rozłączyła. Odłożyła telefon na szafkę, po czym wstała z łóżka. Szybko przebrała się w piżamę, po czym poszła do Kate oznajmić jej, że idzie spać i życzy jej dobrej nocy. Wstąpiła jeszcze do łazienki, by umyć zęby i wróciła do swojej sypialni.
                 Zagrzebała się w pościeli, kładąc głowę na poduszce, na której ostatnio spał Liam. Uśmiechnęła się pod nosem, przytulając ją mocniej do siebie. To musiało jej wystarczyć do momentu powrotu jej chłopaka.
                 A właściwie mężczyzny jej życia.


Trochę więcej szczęścia, z racji tego, że jest za nami 10 rozdział. Przepraszam, że nie pojawił się w tamtym tygodniu. Miałam mały zastój...
Dziesiąty rozdział chciałabym zadedykować osobie, bez której pewnie dalej siedziałabym i płakała. Majestyofswift. Nie będę tak po imieniu, bo możesz tego nie chcieć. Ale dziękuję Ci za wszystko, naprawdę jesteś świetna, uwielbiam Cię! 

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. no to sie doczekalam.
    naprawde swietny rozdzial i az chce wiecej zboczonego i pijanego Liama ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW! Ja nie mogę! Dziewczyno ty to masz talent! Jak będziesz miała czas to zajrzyj loveunderthestars.bloa.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Bożenko. Cudowny rozdział. Jeju Liaś jakie myśli *o* czekam na następny x~ @onlyxbelieve

    OdpowiedzUsuń
  6. Liam Ty zboczony pijaku! xD Typowy chłopak. I za to Cię uwielbiam, bo nie robisz z niego Pana Idealnego chociaż jest niesamowity. Martwi się o swoją ukochaną, co w takich okolicznościach jest zrozumiałe.
    Boję się jednak, że Danielle jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa.
    Stęskniona Amy i wizja rzucenia się na Liama?! Chciałabym to zobaczyć :D
    Uwielbiam Cię :*
    Całuję <3
    [gotta-be-you-darling]
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham ten ff :) Awwww *.* czekam.na nn :) <3 @_MyLovelyNiall

    OdpowiedzUsuń
  8. ojejku jej co jeden to lepszy :D wiem, że możesz nie mieć czasu ciągle pisać ale ja chce już kolejny!:D <3 tylko ani mi się waż żeby Dan zrobiła coś Amy i oni znów by się rozstali:C pamiętaj wiem gdzie mieszkasz, więc uważaj:D szybciutko dodaj kolejny:) papa :*<3

    OdpowiedzUsuń