10 komentarzy = kolejny rozdział! Do biegu, gotowi... START!
Najbardziej okropny, obrzydliwy, obleśny głos na świecie. Co prawda brzmiał tak odrażająco tylko w jej głowie, ale nie miała żadnych powodów, żeby uważać inaczej. Mężczyzna, który próbował dobrać jej się do majtek. Na szczęście mu się nie udało.
Wtedy był przy niej Liam. Może nie całkowicie z nią, ale był w pobliżu. I pomógł jej, chociaż nie musiał. Był wtedy kimś innym niż zazwyczaj. Zawziętym dupkiem, który niemalże stracił życie w jednym z wyścigów samochodowych.
-Kochanie, pobudka – rozbawiony głos Mike’a przedostał się przez pancerz bólu, jaki tłumił się w jej głowie. Zresztą nie tylko tam, bolał ją każdy skrawek ciała.
Minęło już sporo czasu od dziwnej przemiany Liama. Ale wiedziała, że nigdy nie będzie w stanie zapomnieć tych rozrechotanych głosów, tej bandy kretynów, która stała i tylko patrzyła, jak pozostała dwójka ich dziwnego gangu dobiera się do jakiejś obcej dziewczyny. Imię Mike’a było jedynym jakie usłyszała. I to właśnie ono wryło się najbardziej w jej podświadomość, łącząc się z tym obrzydliwym głosem.
Chciała wykrzyczeć, jak bardzo się boi. Jak bardzo nie chce być skrzywdzona. Ale cóż mogła z taśmą na ustach? Kompletnie nic.
-Jezu, Mike. Po prostu wyciągnij ją z tego auta za nogi. Nie drocz się, pewnie i tak cię nie słyszy – mruknął facet, który zgarnął ją sprzed jej miejsca zamieszkania.
Drżała ze strachu o swoje życie. Cholernie się bała, że coś mogłoby zagrozić jej życiu. Ale z drugiej strony to miała być okazja, żeby dostać nauczkę. Taką, po której pamiętało się swój każdy, nawet najmniejszy, błąd.
Dlatego nie protestowała, gdy któryś z potężnych mężczyzn wyszarpnął ją z auta. Udawała, że jest nieprzytomna, pozwalając sobie tylko na płytki oddech. Ktoś przerzucił ją sobie przez ramię. Jego kości boleśnie wbijały się w brzuch Amy. Wszystko się w niej zaciskało, gdy raz po raz uderzała głowę o plecy mężczyzny, podczas gdy on wesoło podrygiwał. Cieszył się tak, jakby właśnie wygrał los na loterii, a nie niósł porwaną dziewczynę.
Amy usilnie próbowała wyłapać jakiekolwiek informacje z rozmowy prowadzonej pomiędzy trójką facetów. Niestety jedyne o czym mówili, to jakiś wczorajszy mecz i jego niezadowalający wynik końcowy.
-A ten faul. Boże, widziałeś jak mu przerąbał w piszczel? – odezwał się Mike, a mężczyzna pod Amy wzdrygnął się na samo wspomnienie.
-Masakra. Myślałem, że się nie podniesie!
Brunetka chciała krzyknąć na nich. Samo to, że ją nieśli i gadali o jakimś żałosnym meczu bardzo ją irytowało. Chciała wiedzieć czy naprawdę nie mają innych spraw do obgadania, podczas porywania właśnie jej.
Szli jeszcze chwilę. Pięć, może dziesięć minut słuchania gadki o meczach piłki nożnej. Po tym czasie, jeden z nich brutalnie rzucił ją na betonową posadzkę. W tym momencie poczuła każdą kość w swoim ciele.
Jęk sam wydostał się z jej ust, uporczywie tłumiony przez kawał taśmy na jej wargach.
-Patrzcie panowie, księżniczka już się obudziła! – zawołał Mike. Amy usłyszała kroki na twardym podłożu. Ktoś podszedł do niej i ściągnął jej opaskę z oczu. Delikatnie, uważając żeby nie zrobić jej krzywdy. To właśnie najbardziej ją zdziwiło. Czyż nie powinien zerwać tego kawałka szmaty z jej głowy, wyrywając jej przy tym kilka włosów?
Amy otworzyła oczy, które przyzwyczaiły się do mroku. Zamrugała kilkakrotnie i zauważyła, że kuca przed nią nie kto inny jak Mike.
-Co tam, mała? Mam nadzieję, że nie jesteś zbytnio potłuczona. Ciężko będzie mi patrzeć na twoje nagie ciało – wyszeptał, śmiejąc się cicho. Amy zacisnęła mocno oczy, wyrażając tym samym swoje oburzenie, obrzydzenie i nienawiść w jednym.
Mike poklepał ją po kolanie i pociągnął ją za ramiona do góry. Usadził ją pod ścianą i wyszedł z pomieszczenia, a za nim podążyła pozostała dwójka ludzi.
Więzy na nadgarstkach ciągle wpijały się w jej skórę. Czuła, jak każdy ruch dłońmi odbija się na jej skórze tuż powyżej. Okropnie piekły ją ślady, które wciąż na nowo się pogłębiały, przy każdym otarciu sznura.
Rozejrzała się wokół siebie i natychmiastowo zamarła. Wszystkie wspomnienia, jak jeden mąż wróciły, uderzając ją mocniej niż ten, kto rzucił nią o podłogę.
„-Liam, co robisz? Puść mnie, kretynie! – pisnęła Amy, śmiejąc się głośno. Liam pokręcił głową, po raz kolejny lekko podrzucając ją do góry. Po chwili jednak postawił ją na ziemi. Ich oczy spotkały się przez moment, po czym oboje odwrócili wzroki. To był jeden z tych beztroskich momentów, gdy jako przyjaciele chodzili na spacery.”
To właśnie do tej ruiny domu trafili, podczas jednej z wielu wędrówek po lesie. Rozpętała się wtedy burza, a oni planowali zrobić piknik. Tylko we dwoje, rozkoszując się słoneczną pogodą. Niestety zabłądzili, a w tym czasie zdążyło się rozpadać na dobre.
Patrzyła tępo przed siebie, na miejsce, w którym kiedyś leżeli na kocu i podziwiali padający deszcz. Teraz było sucho, choć wystarczająco zimno jak na tę porę roku. W dodatku od betonowej podłogi ciągnęło chłodem. Amy zadrżała, czując się coraz gorzej.
Wiedziała, że to nie będą najprzyjemniejsze chwile jej życia. I nic nie mogła z tym zrobić. Mogła tylko czekać na to, że ktoś zacznie ją szukać.
*
-Lou! Potrzebuję twojej pomocy! - wołanie Eleanor dobiegło Tomlinsona aż w salonie, gdzie rozmawiał z Zaynem o nadchodzących świętach, nowym roku i kolejnej trasie koncertowej.Niebieskooki wstał ze skórzanej kanapy i udał się do kuchni, gdzie El miała parzyć kawę. Czekali jeszcze na pozostałych chłopaków. Jak co roku robili sobie małe spotkanie wigilijne. Siedzieli, jedli, wspominali to wszystko, czego udało im się dokonać w ciągu całego roku. Taka tradycja.
Tym razem chłopcy mieli przyjść z dziewczynami. Tylko Amy miało zabraknąć. Z tego co mówił Liam przez telefon, postanowiła odwiedzić rodzinę w święta.
Louis uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, że cokolwiek by się nie działo, Amy zawsze pozostawała rozsądną dziewczyną. Dlatego czuł, że wyjazd do Irlandii naprawdę mógłby jej pomóc. W głębi duszy wcale nie była taka, za jaką ostatnio uchodziła.
Według niego była po prostu zagubioną dziewczyną, której umawianie się ze sławnym chłopakiem przynosiło wiele złego i dobrego zarazem.
To wszystko bywało tak skomplikowane, te ich relacje naprawdę czasem dawały każdemu w kość. Ale mimo tego wszystkiego, Amy i Liam tworzyli naprawdę zgraną parę. Wydawać by się mogło, że każda minuta bez siebie sprawia im fizyczny ból. To tak jakby ktoś rozdzielił dwie połówki pomarańczy. Osobno nie były już całością, tylko dwiema połówkami.
-Co się stało? – zapytał jednym ze swoich marudnych barw głosu. Eleanor odwróciła się w jego stronę i oblizała palce z czekolady, która została jej po dekorowaniu ciasta.
-Wstaw naczynia do zmywarki, wyciągnij talerze z szafki, przynieś tacę z salonu i przy okazji posprzątaj ze stołu w jadalni – wyrecytowała brunetka, biodrem zasuwając jedną z szuflad – Ach, no i oczywiście rozłóż tam ten kremowy obrus, który moja mama kupiła nam kiedyś w prezencie.
Tomlinson uniósł brwi do góry, ale nie skomentował słowem długiej listy żądań swojej ukochanej. Zabrał się za układanie brudnych naczyń w zmywarce. Zamknął drzwiczki, nastawił program i włączył urządzenie.
-W końcu nauczyłeś się obsługiwać zmywarkę. Brawo Tommo, mama byłaby z ciebie dumna – zaśmiała się El, wycierając dłonie w ręcznik papierowy.
-Jak dobrze, że w trasie nie muszę tego robić – klasnął w dłonie Louis, po czym zabrał się za talerze. Wyciągnął dziewięć talerzy, umył pod bieżącą wodą i wytarł. Zaniósł je do jadalni, przechodząc przez salon gdzie Zayn prowadził ożywioną dyskusję ze swoją dziewczyną. Blondynka raz po raz szturchała go delikatnie łokciem, uśmiechając się przy tym szeroko.
Patrząc na Malika z perspektywy, Lou widział jak bardzo jest zadurzony w swojej dziewczynie. Nie przeszkadzały mu reprymendy ze strony blondynki, a kuksańce w bok wyraźnie mu odpowiadały. Przede wszystkim strasznie cieszył go fakt, że jego dziewczyna ma identyczną pasję jak on – śpiewanie. Uśmiechali się do siebie czule, żartowali z siebie. Tworzyli parę idealną, choć takich było stosunkowo niewiele na tym świecie.
Wszystko szło w dobrym kierunku. Tylko na jak długo?
*
Liam wstał od stołu, przepraszając wszystkich znajomych. Wyszedł do salonu Louisa, wyciągając telefon z tylniej kieszeni spodni. Był strasznie zawiedziony, gdy na ekranie startowym urządzenie nie zarejestrowało żadnej wiadomości ani połączenia nieodebranego. Co prawda usłyszałby dzwonek, ale mimo wszystko miał głupią nadzieję, że Amy odezwie się po przyjeździe do rodziny. Przecież mu obiecała.Był pewien, że doleciała. Wczorajszego wieczoru sprawdził jej lot i samolot wylądował na lotnisku o czasie. Przecież nie miała podstaw, żeby do niego nie zadzwonić. A może miała?
Wątpliwości dość szybko ogarnęły jego umysł, więc postanowił przestać się zamartwiać. Po prostu wybrał numer do Amy, podchodząc do dużego okna wychodzącego na ogród Tomlinsona. Wsłuchiwał się w odgłos połączenia. Raz, dwa, trzy… Siedem, osiem, dziewięć…
„Cześć, tu Amy! Nie mogę teraz odebrać, jeśli to coś ważnego – zostaw mi wiadomość. Oddzwonię później!”
Liam ze zrezygnowaniem zakończył połączenie zanim włączyło się nagrywanie wiadomości głosowej. Zablokował ekran i schował telefon do kieszeni. Przez chwilę stał i patrzył w ciemność za oknem.Nie wiedział co działo się u jego dziewczyny, a to było okropnie frustrujące. Mógł tylko czekać, przecież nie pojedzie za nią do Mullingar.
Wrócił do jadalni, zajmując swoje miejsce obok dziewczyny Nialla. Blondynka z zafascynowaniem oglądała zdjęcia ze ślubu Lou i El. Tak wiele czasu minęło od tego zdarzenia, że nikt nie mógł sobie tego wyobrazić. A wydawało się, że wzięli ślub dwa dni temu. A tu proszę – rok szczęśliwego małżeństwa.
Kate kopnęła Liama pod stołem. Chłopak uniósł wzrok, nie wiedząc o co chodzi. Blondynka wywróciła oczyma i spojrzała gdzieś pod stół.
Liam po chwili poczuł wibrację w swojej kieszeni. Sygnał nadchodzącej wiadomości. Wyciągnął telefon i odblokował ekran.
„Co jest?” zapytanie nadeszło od Kate. Liam uniósł wzrok na blondynkę, która w tym czasie słuchała tego, jak Harry opowiadał swój genialny żart. Uśmiechała się z grzecznością, ale coś w jej postawie mówiło mu, że też czymś się denerwuje.
„Nie mogę się do niej dodzwonić. Rozmawiałaś z nią?” odpisał, natychmiast odsyłając wiadomość. Kate natychmiast ją odczytała, przerywając słuchanie swojego chłopaka, który zakończył swój żart bez puenty. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu, więc nie śmieszny żart okazał się być wyjątkowo zabawny.
Blondynka spojrzała na niego, kręcąc przecząco głową. Liam westchnął, wzruszając ramionami. Otworzył nową wiadomość i wystukał kilka słów na wirtualnej klawiaturze.
„Nie ważne, pewnie jest zajęta. Daj mi znać, jak się odezwie”
Kate odczytała wiadomość i skinęła głową, posyłając mu pocieszający uśmiech.
W tym samym momencie Zayn uniósł się ze swojego krzesła. Wziął swój kieliszek w dłoń i podniósł go do góry w geście toastu.
-Proponuję wznieść toast za nasz zespół. Za to, że kiedyś podnieśliśmy ociężałe dupska i udaliśmy się do xFactora. Za to, że zgodziliśmy się być jednym bandem i zajęliśmy trzecie miejsce w programie. Za to, że zaszliśmy tak daleko. No i oczywiście chciałbym jeszcze wznieść toast za nasze piękne kobiety, bez których nie byłoby tak ciekawie!
Cała dziewiątka zaśmiała się, unosząc kieliszki w górę. Liam wypił całą zawartość swojego i uśmiechnął się.
Odezwie się. Przecież nic jej nie zrobił.
Ogłoszenia parafialne!
1. Założyłam aska, na którym możecie zadawać mi pytania dotyczące rozdziałów, opowiadań, bohaterów czy też czego tam sobie zamarzycie. Link podam na dole i w pasku, tam z boku :)
2. ZAPRASZAM WAS NA HIDEAWAY - MOJE NOWE FF, POMÓŻCIE MI JE ROZGŁOSIĆ:)
3. Dlaczego nie komentujecie tak, jak robiliście to kiedyś? Nawaliłam w pisaniu? Powiedzcie mi.
4. Nie wiem jak często będą pojawiać się rozdziały, ale będę starała się wstawiać je w każdy piątek/sobotę. Ostatnio miałam problemy z laptopem, a przy komputerze stacjonarnym nie dane jest mi siedzieć, ze względu na mój kręgosłup i wskazania lekarza. Duh, nawet nie wiecie jak uciążliwe jest pisanie, podczas leżenia na brzuchu. Nie potrafię tak.
5. Koniec ogłoszeń parafialnych, weyhey!
6. Żartowałam. Postanowiłam was zaszantażować: 10 komentarzy = nowy rozdział!
Trzymam kciuki, see ya! x
świetny <3
OdpowiedzUsuńGenialny !!! Czekam nn ;*
OdpowiedzUsuńXoxo @JustynaJanik3
Jesteś genialna <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko zorientują się, że z Amy jest coś nie tak.
Oby tylko nic jej tam nie rozbili.
Czekam na kolejny :*
A i jeszcze jedno... Nie popsułaś się w pisaniu :*
Cudowny rozdział. Nadal piszesz świetnie i nic sie nie zmieniło. Jejciu ciekawa jestem jak zareaguje Liam na to że jego ukochaną porwali. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział~ @onlyxbelieve
OdpowiedzUsuńNiech Liam szybko się dowie co jej się stało!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię x :)
Po pierwsze: BAJECZNY SZABLON! Naprawdę, bardzo mi się podoba! Liam jest na nim taki seksowny i jednocześnie bezbronny :)
OdpowiedzUsuńUważam, że nic złego nie stało się z Twoim stylem pisania. Uwielbiam to wciąż! I chcę czytać więcej.
Modlę się mocno o to żeby Liama coś tknęło i żeby się zorientował, że coś jest z Amy nie tak. Boję się, że nie zdąży jej odnaleźć na czas i może jej się coś stać. Oby nie!
Fragment, w którym opisujesz chłopaków wraz z ich ukochanymi był poruszający, wiesz? Wszyscy tacy zakochany, zadowoleni i szczęśliwi tylko Liam zaniepokojony i samotny. No i El oraz Louis... Och, to już rok po ślubie. Jak uroczo :)
Przesyłam mnóstwo weny ! <3
Całuję <3
[marked-ff]
[gotta-be-you-darling]
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńczekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńnext pliss <3
OdpowiedzUsuńMoi komentarz jest dziesiaty! Awww *.* hbdgxgtwidb czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńKocham cie za to opowiadanie! Jest mega ^^ @_MyLovelyNiall
Juz nie mogę doczekać nexta:) uwielbiam cię za to opowiadanie ;):*
OdpowiedzUsuńJak zwykle super !!!! już nie mogę się doczekać następnego ! : )
OdpowiedzUsuń