Okej mam kilka ważnych zdań, mam nadzieję, że je przeczytacie i nie przewiniecie od razu do rozdziału.
Dostałam od was pytania, na które chcę odpowiedzieć właśnie tutaj.
1. Boże Kocham cie za to opowiadanie 1 jak i 2 Cześć! Będzie 3?
-
Dziękuję za miłe słowa. Nie, części 3 nie będzie. Bez przesady, nie
ciągnijmy tego w nieskończoność, bo naprawdę mam wrażenie, że zrobiła
się z tego jakaś Moda na sukces. :)
2. A może tak 10, albo 20 tych rozdziałów to końca?
- Z przyjemnością, znalazłoby się na pewno kilka pomysłów. Ale dajmy im już spokój. :)
3. Wiesz w 1 części miałaś 42 rozdziały, czemu tu tak mało?
-
Dlatego, że Blackmail powstało tylko po to, żebym mogła zrealizować
końcową swoją wizję. A na tamtym blogu miałam wrażenie, że Was męczę.
Cóż, tutaj też nie ma zbyt wielkich tłumów i szczerze mówiąc, to jestem
tym troszkę zawiedziona. Ale widocznie to moja wina, że nie
przyciągnęłam historią ludzi. :)
Już
Was nie zanudzam, nie chciałam zostawiać pytań bez odpowiedzi.
Pamiętajcie, że mój ask nadal funkcjonuje, w razie gdybyście mieli
jakieś pytania. :) Pamiętajcie, że nowy rozdział pojawi się po 10 komentarzach!
Niebieskooka
rzuciła ogromną walizkę na swoje łóżko i skierowała się do drzwi. W ostatniej
chwili udało jej się zamknąć je przed zrozpaczonym ojcem. Właściwie to był
bardziej rozwścieczony niż smutny. A jego złość wywoływała obecność Liama,
który wszedł do pokoju Amy jak gdyby nigdy nic, podczas gdy Tom mógł jedynie
pocałować klamkę.
-Pozwól mi chociaż się wytłumaczyć! Amy, nie zachowuj się
jak dziecko! – surowy ton głosu jej ojca przyprawił ją o sarkastyczny uśmiech.
-Liam zgarniesz wszystko z szafy do walizki? Raczej się
zmieści, a ja pójdę z drugą walizką po moje kosmetyki do łazienki. – Amy
podeszła do ogromnej szafy i ze środka wyciągnęła małą walizeczkę. Brunet
skinął głową i podszedł do niej. Złapał kilka wieszaków na raz i upchnął je w
walizce.
Amy
zaśmiała się cicho.
-Nie krępuj się, mogą być pomięte. – skinęła głową ze
śmiechem.
-Zawsze możesz kupić sobie nowe ciuchy, a te zostawić tutaj
– uśmiechnął się Liam, zmierzając po kolejną porcję ubrań, które miał zamiar
upchnąć w dość podobny sposób.
-No cóż, panie bogaty. Chyba jednak nie skorzystam z
propozycji, która znacznie uszczupliłaby mój budżet.
Liam
zerknął na nią z dziwnym uśmieszkiem.
-Co moje to i twoje.
-O przepraszam, to zdanie będziesz mógł powiedzieć po nocy
poślubnej.
Amy
podeszła z walizką do drzwi, a kiedy położyła dłoń na klamce Liam odważył się
coś powiedzieć.
-Więc wyjdź za mnie.
Dziewczyna
obejrzała się przez ramię i owe zdanie skwitowała dźwięcznym śmiechem.
-Dobry żart. Pakuj mi ubrania, a potem zarezerwuj mi bilet
do Londynu.
*
-I co,
to już? Zamierzasz tak po prostu wyjść i już nie wrócić? – Tom stał przy
schodach i obserwował schodzącą na dół Amy.
-Poczekam na ciebie przy samochodzie. – oznajmił Liam i
zabrał ostatnią walizkę na dwór. Przechodząc obok żony Toma, grzecznie się z
nią pożegnał. Amy odprowadziła go wzrokiem, po czym zwróciła swoją uwagę na
ojca.
-Przepraszam, czy ty masz do mnie jakieś pretensje? –
brunetka poprawiła ramię torebki na swoim przedramieniu.
-Tak, mam pretensje. Nie możesz wyjść bez wyjaśnień!
-Co chcesz mi
wyjaśniać? O mały włos nie rozpieprzyłeś mi związku! Jedynej dobrej rzeczy,
która mnie spotkała do jasnej cholery! Zawsze miałam cię za jakiś wzór do
naśladowania. A tymczasem co? Robisz to wszystko, żeby tylko dla ciebie wyszło
najlepiej. To śmieszne, że masz czelność ingerować w moje życie. Wiesz kim dla
mnie teraz jesteś? Dawcą nasienia, bo całą resztę zdołałeś spieprzyć w ciągu
kilku minut.
-Jak śmiesz…
-A ty jak śmiałeś? Nawet nie chcę wiedzieć co sobie
wyobrażałeś. Że co, zostanę tu na zawsze? W Londynie się urodziłam i do cholery
tam mam całe swoje życie!
-Amy, twój ojciec nie chciał zrobić nic złego – żona jej
ojca wtrąciła się do „rozmowy”. Amy
wzruszyła ramionami. Każda intencja jej ojca nie miała już szansy na sensowne
wyjaśnienie.
-Wszystko jedno, stało się. Dziękuję za gościnę. Sophie,
mogłabyś pożegnać ode mnie Paula i Nicka?
-Jasne. Trzymaj się.
Amy
skinęła głową i po raz ostatni rzuciła pogardliwe spojrzenie w kierunku Toma.
-Wygląda na to, że lepiej być sierotą, niż mieć takiego
ojca.
I
wyszła, nie zamykając za sobą drzwi. Nawet się nie obejrzała, bo nie
czuła takiej potrzeby. Coraz bardziej irytowało ją to, że nie może znaleźć się
w samochodzie szybciej. Jej podpora naprawdę ograniczała ruchy i ciężko było
przemieszczać się w tempie żwawej nastolatki.
Liam
otworzył jej drzwi ze strony pasażera i kiedy wsiadła do środka, obszedł
samochód by zająć swoje miejsce.
-Pojedziemy do domku Nialla, wezmę swoje rzeczy i kierunek
lotnisko. Zgadza się?
Amy
skinęła głową i zapięła pas. Dosłownie kilka minut jazdy i byli na miejscu.
Brunetka była pod wrażeniem lokalizacji posiadłości. Naprawdę niewiele osób
było w stanie rozpoznać, że ten dom jest zamieszkiwany raz na jakiś czas.
Wszystko wyglądało tak, jakby mieszkała tu jakaś rodzina. Huśtawka z boku domu,
ogrom pięknych kwiatów i małe oczko wodne umiejscowione przed budynkiem.
Nawet
nie zdążyli dojść do drzwi wejściowych, kiedy zza domu wybiegł Niall dzierżący
butelkę piwa w dłoni. Od razu porwał Amy w swoje ramiona i mocno uściskał.
-Mam robić miejsce w sypialni? – wyszczerzył się blondyn,
odsuwając się od brunetki. Amy czuła się tak, jakby właśnie przejechał jej
samochód ciężarowy. Kołami po żebrach. Mimo to poczuła się szczęśliwa. Każdy z
piątki tych chłopaków należał do jej rodziny. Chociaż nie byli związani więzami
krwi, czuli się tak jakby znali się od zawsze. Amy zdążyła nawet zapomnieć o
swoim dziwnym związku z Horanem.
-Po co masz robić miejsce? – zapytała brunetka, mimowolnie
pozwalając by Liam objął ją ramieniem. Oparła się o jego ramię tym samym
odciążając swoje chore biodro.
-No, zostajesz chyba, nie? – Niall upił łyk swojego piwa i
uśmiechnął się cwanie – Chyba, że chcesz spać z Zaynem i Liamem w jednym łóżku.
-Śpisz z Zaynem? – Amy uniosła brwi ku górze, zerkając na
Liama. Chłopak wywrócił oczyma.
-Jeszcze nie.
-Jeszcze! – prychnął Niall – Dobra Amy, mogę się przekimać z
Zaynem.
-Nie zgadzam się, ty gadasz przez sen! – czarnowłosy
wychylił się przez okno na parterze. W dłoni trzymał papierosa, którego nawet
nie zdążył potraktować ogniem.
-Niall, nie chcemy cię wyprowadzać z dobrego nastroju, ale
jesteśmy tutaj tylko po moje rzeczy i spadamy na lotnisko.
-No chyba sobie żartujesz! – Niall odsunął butelkę od swoich
ust.
-Chciałam wracać sama, ale niestety Liam jest strasznie
uparty i powiedział, że leci ze mną. – wtrąciła Amy, uśmiechając się
przepraszająco do zdziwionego blondyna.
-To ja ci zwalniam najlepszą sypialnię w domu, a ty uciekasz
do tego wielkiego, pustego mieszkania? No chłopie, bo się obrażę!
Liam
wzruszył ramionami i zerknął na Amy.
-Zostajemy?
-To znaczy, ja nie chcę psuć waszego męskiego wypadu… - Amy
pokręciła głową i wyswobodziła się z objęć Liama – Zawieź mnie na lotnisko, a
potem wróć tutaj i baw się dobrze.
-Nie. – pokręcił głową Niall – Bierzemy twoje bagaże i
zanosimy je do sypialni, a potem jedziemy na zakupy i wieczorem robimy
ogrooomne ognisko! – by podkreślić wagę swoich słów, Niall rozłożył szeroko
ramiona.
-Dobrze, niech będzie.
Chwilę
później wszystkie rzeczy Amy i Liama znalazły się w najlepszej sypialni. Niall
usunął się ze swoim bagażem, uprzednio informując ich, że do pomieszczenia jest
przyłączona przytulna łazienka z wanną, w której spokojnie zmieszczą się dwie
osoby. Tę informację przekazywał im z takim uśmiechem, że szerszego chyba nie
widzieli. Cóż, chyba tylko Niall wiedział o co mu chodziło.
Domyślili
się jednak o co chodzi, kiedy cała czwórka weszła do ich sypialni,
oświadczając, że wybierają się na porządne zakupy. Później chcieli iść do kina.
A co najzabawniejsze nie mieli żadnych oporów, gdy Liam oświadczył, że Amy jest
zbyt zmęczona by jechać na miasto, a on zostanie z nią, by nie czuła się sama.
Takim
sposobem zostali zupełnie sami w wielkim domu Nialla.
Amy z
uśmiechem na ustach wrzuciła swoją kulę pod duże łóżko. Miała zamiar odciąć się
od niej na jakiś czas. W razie czego mogła podeprzeć się o jakiś mebel lub
ścianę. Nadszedł czas, w którym sama będzie wspierała swoje biodro, kompletnie
niezależna od szarego kijka.
Liam
siedział na łóżku i w milczeniu bawił się swoim telefonem. Chwilę przeglądał
Internet, ale najwyraźniej to mu się znudziło. Zablokował ekran i odłożył
urządzenie na bok. Amy zaniepokoiła się jego brakiem zainteresowania. To
znaczy, był nieobecny duchem i wpatrywał się w ścianę, a to przecież nie
wróżyło nic dobrego.
-Liam? – Amy usiadła obok chłopaka, delikatnie kładąc mu
dłoń na ramieniu.
-Tak?
-Co się stało? – zapytała, przenosząc swoją dłoń na ciepły
policzek chłopaka. Brunet odwrócił wzrok, nie odpowiadając na jej pytanie –
Widzę przecież.
-Wszystko w porządku. Chcesz się rozpakować, wyprasować
pogniecione ubrania?
-Liam – pojedyncza zmarszczka pojawiła się między brwiami
dziewczyny – O co chodzi?
-O nic, przecież tylko chcę pomóc rozpakować ci ubrania.
Niebieskooka
w milczeniu obserwowała jak chłopak wstaje z łóżka i bierze w dłonie największą
z walizek. Po chwili wieszał ubrania w drewnianej szafie, a jego gesty były
naszpikowane irytacją.
-Mogę jechać na lotnisko, choćby teraz. Nie chcę psuć ci
odpoczynku.
-Nie o to chodzi. – burknął mężczyzna, wieszając sukienkę w
szafie. Po chwili złapał kolejny bagaż i powyciągał z niego wszystkie pary
obuwia, które ułożył na dnie szafy w idealnym porządku.
-A o co chodzi? – Amy wstała z łóżka i podeszła do Liama. Wyjęła
z jego rąk parę białych trampek, po czym rzuciła je niedbale na ziemię – Co
zrobiłam?
-Wyśmiałaś mnie.
-Ja? – brunetka zdziwiła się nieco – Kiedy?
-Dzisiaj.
-O Boże, przecież wiem, że nie wczoraj! Nie przypominam
sobie momentu, w którym cię wyśmiałam.
-Cóż, ja pamiętam.
-No to nie zachowuj się jak nadęty nastolatek i powiedz o co
ci chodzi.
Liam
skinął głową, a kiedy spojrzał w jej oczy był zawiedziony.
-Cóż, nie sądzę, że nadęty nastolatek przejąłby się tym, że
jego ukochana wyśmiała jego propozycję ślubu.
Amy
nawet nie zdążyła odpowiedzieć, bo Liam wyszedł z sypialni zamykając za sobą
drzwi. Brunetka oparła się dłonią o drzwiczki szafy i zagryzła wargę w
zamyśleniu. Sądziła przecież, że Liam żartował. Chociaż wiedziała, że on nie
żartuje w takich sprawach. Zamrugała kilkakrotnie i odepchnęła się delikatnie
od drzwiczek szafy. Wzięła głęboki oddech i opuściła sypialnię w poszukiwaniu
poruszonego Liama.
Swoją
drogą nie wiedziała, że taka błahostka może urazić ego tego faceta.
Znalazła
go na werandzie za domem. Siedział na drewnianym schodku i obracał w swoich
dłoniach zapalniczkę, którą zgarnął wcześniej z blatu w kuchni. Amy widziała
identyczną w dłoniach Zayna. Malik pewnie teraz bił się po głowie, że zapomniał
swojej zapalniczki.
-Kochanie, nie chciałam urazić twojego ego. – Amy kucnęła za
plecami Liama, opierając swoją głowę na jego ramieniu. Patrzyła teraz z ukosa
na jego ponury profil.
-Ale ci się udało.
-Będziesz się na mnie boczył? – uśmiechnęła się delikatnie,
obejmując swojego mężczyznę w pasie. Delikatnie wsunęła dłonie pod jego
koszulkę i przejechała palcami po umięśnionym brzuchu.
-Będę.
-Przecież wiesz, że cię kocham.
-No cóż, miłość to nie wszystko.
-Naprawdę liczy się dla ciebie jakiś tam papierek?
-A dla ciebie się nie liczy? – Liam wciąż patrzył przed
siebie, w dłoniach obracając czerwony przedmiot.
-Zawsze sądziłam, że miłość nie potrzebuje jakiegoś tam
papierka. Poza tym, nie uważasz, że żeby się pobrać to trzeba odbyć jakiś staż
w związku? Wiesz, takie małżeństwa po krótkiej znajomości zazwyczaj rozpadają
się po roku. Chcesz się ze mną rozwieść tak szybko?
-Nie chcę. Ale myślę, że przeżyliśmy razem zbyt wiele, żeby
później dać ponieść się emocjom i zakończyć związek rozwodem.
Amy
westchnęła cicho wiedząc, że Liam i tak ma rację. Delikatnie wyciągnęła dłonie
spod koszulki swojego chłopaka i wstała. Zignorowała kłucie w biodrze i zeszła
schodek niżej. Wyciągnęła zapalniczkę z dłoni Liama i odłożyła ją na drewnianą
podłogę. Usiadła mu okrakiem na kolanach i ujęła jego twarz w dłonie.
-Nie chcę być twoją żoną…
-To co tutaj jeszcze robisz? Myślisz, że jestem z tobą na
kilka miesięcy?!
Brunetka
zaśmiała się cicho, słysząc poirytowany głos Liama. Położyła dłoń na ustach
chłopaka, a drugą wsunęła w jego rękę.
-Głuptasie, mógłbyś mi nie przerywać? Zbieram się na
najpoważniejszą mowę w moim długim życiu. Jeśli się zamkniesz to będę
niesamowicie wdzięczna.
Liam
skinął głową i odetchnął głęboko. Zadowolona brunetka zdjęła dłoń z ust bruneta
i położyła głowę na jego ramieniu.
-Nie chcę być twoją żoną. Nie teraz. Widzisz, mamy przed
sobą najlepsze lata naszego życia. Nie mówię ci definitywne „nie”. Jeśli
zapytasz mnie za trzy, cztery lata, zapewne się zgodzę. Widzisz sęk w tym, że
to nie jest dobry wiek na podejmowanie decyzji. Weźmiemy ślub, a potem może
zacząć się psuć. A tak to spójrz: możemy się sprawdzić. Mieszkać razem, kochać
się, tęsknić za sobą gdy nie będzie cię w domu. Możemy w dowolnym momencie
wyjechać na wakacje, bawić się do białego rana. A po ślubie? Nie uważasz, że to
tylko nudna instytucja, w której wszystko staje się zbyt poważne?
Cały
czas mówiła do szyi Liama, ale wiedziała, że ją słyszy. Na początku siedział
sztywno, a po chwili objął ją delikatnie.
-Może masz rację. Jak bardzo się wygłupiłem?
-Wcale. – Amy odchyliła się lekko do tyłu i spojrzała w oczy
Liama, których wyraz był teraz o niebo łagodniejszy.
Chłopak
skinął powoli głową i uśmiechnął się udobruchany.
-Czyli nie chcesz mnie zostawić mnie po trzech miesiącach?
-Jak śmiesz mieć takie wątpliwości. Przecież dla ciebie
niemalże kopnęłam swojego ojca w tyłek… - Amy urwała, gdy zobaczyła jak mina
Liama staje się bardziej ponura.
-Nie chcę, żebyście kłócili się przeze mnie.
-Czekaj, ale to ja decyduje o moim życiu. Ty przynajmniej
nie robisz takich głupot za moimi plecami. Cóż, mój ojciec niestety postanowił
zadziałać wbrew mojej woli i co się stało to się nie odstanie. Nawet nad tym
nie ubolewam.
Brunet
uśmiechnął się ze zrozumieniem i pocałował swoją dziewczynę w nos.
-Całą drogę z lotniska Niall opowiadał o tym, jaka jego
wanna jest wygodna… Cóż, łóżko zresztą też – Liam mrugnął do niej. Amy zaśmiała
się cicho i dotknęła opuszkami palców ust mężczyzny swojego życia.
-Przyda nam się długa kąpiel.
-Sugerujesz mi, że śmierdzę? – Liam uniósł brwi ku górze,
ale uśmiechnął się szeroko kiedy Amy cicho zachichotała.
-Cóż, będę cię kochać nawet jak będziesz śmierdziuchem. Ale
mówiąc długa kąpiel miałam na myśli cele bardziej, hm… Rekreacyjne.
-Rekreacyjne mówisz… Okej, mogę umyć ci plecy – zaoferował
się Liam, wsuwając rękę pod jej uda i zręcznie ją obracając. Podniósł się ze
schodków, trzymając Amy w swoich ramionach. – Trzymaj się mała!
ten rozdział był w sumie słodki, tak naprawdę mogłabym go czytać po kilkanaście tysięcy razy i to wcale nie jest żart :) bardzo podoba mi się to w jaki sposób piszesz, jaką masz hmm.. wyobraźnię? tak to chyba dobre słowo. czekam na następny!!!! :*** mela aka @soletmebe
OdpowiedzUsuńKOCHAM TEN ROZDZIAŁ I CIEBIE!
OdpowiedzUsuńawwww, uwielbiam ich!
Nie wiem co pisać,najbardziej podoba mi się ten rozdział.
jeszcze rozmowa o ślubie >>>
Dojrzale wyszła z tego Amy :)
uwielbiam to, w jaki sposób piszesz :) jesteś niesamowita <3
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze chcesz skończyć...
Rozdział jest świetny, ze czy w iście szkoda ze kończysz bloga ale rozumiem to, masz w planach jakieś inne opowiadania? =)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj.
OdpowiedzUsuńPiszesz w bardzo ciekawy sposób, a kreacje postaci są przedstawione intrygująco. Chyba skuszę się i przeczytam poprzednie rozdziały. (;
Życzę dalszej weny!
Pozdrawiam.
--------------------
http://from-my-sleeve.blogspot.com/
nie no rozdział jest po prostu genialny! ten wydaje mi się niesamowicie zabawny przez te motywy z niallem :) czekam na kolejny i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuń@rckinlou
stranger-in-my-life.blogspot.com
Rozdział jak zawsze cudowny, cieszę się, że Amy jest z Liamem, czeka na następny :)
OdpowiedzUsuńten rozdział jest po prostu genialny, nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest S U P E R !!! nie mogę się doczekać następnego bo chcę wiedzieć co się stanie, tyle pytań mam a odpowiesz mi na nie pisząc kolejne rozdziały : )
OdpowiedzUsuńBardzo Fajnee !!!!! kiedy będzie kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuń