sobota, 1 marca 2014

09.

                Jej spokojny sen obudziło chwilowe poruszenie na łóżku. Materac po jej prawej stronie ugiął się odrobinę pod ciężarem Liama, który właśnie postanowił usiąść. Amy obróciła się delikatnie na prawy bok i w milczeniu obserwowała jak zakłada koszulkę przez głowę. Uśmiechnęła się, widząc jego mięśnie. Kiedy zdążył je tak wyrobić?
                Obserwowała jak zakłada na siebie spodnie i pośpiesznie zarzuca skórzaną kurtkę. Przygryzła dolną wargę, gdy uświadomiła sobie, że zamierza ją zostawić na kilka dni. Przymknęła oczy, dając sobie chwilę na ogarnięcie. Będzie dobrze, przecież Danielle nic jej nie zrobi. Wszystko pójdzie po jej myśli, nikt jej nie skrzywdzi.
-Wiem, że nie śpisz – odezwał się Liam, kładąc się obok niej na łóżku. Poczuła jego dłoń na swoim policzku, więc otworzyła oczy – Stało się coś?
                Przesunęła się pod kołdrą w jego kierunku tak, że leżała teraz tuż przy jego ciele. Położyła głowę na jego ramieniu przymykając oczy.
-Nie chcę ochroniarzy – powiedziała pewnie, choć wcale tak nie myślała. Mimo wszystko wiedziała, że zwariuje jeśli ktoś będzie chodził za nią całe dnie.
-Ale to dla twojego dobra kochanie, zobaczysz, nawet nie odczujesz, że ktoś cię pilnuje. – Liam pogłaskał ją po włosach, po chwili zostawiając na jej głowie pocałunek.
-Nie chcę ochroniarzy, Liam.
-Amy…
-Nie chcę i już. Zadzwonię po Kate i wpadnie do mnie na te kilka nocy. Nie będę sama.
                Ciche westchnienie pozwalało jej domyślać się, że Payne postanowił odpuścić. Uśmiechnęła się zwycięsko, choć w rzeczywistości bała się, że towarzystwo Kate jej nie wystarczy.
-To najbardziej nieodpowiedni plan w moim życiu – westchnął chłopak – Może zostanę?
                Amy zadarła głowę do góry, patrząc na jego twarz skierowaną w jej stronę. Zmarszczyła brwi i już miała mówić, iż nie ma nic przeciwko, ale… Nie mogła przeszkadzać mu w robieniu kariery. Nie zamierzała być dziewczyną, która zabrania swojemu chłopakowi rozwijania zainteresowań czy czegoś, co pozwoli mu się wybić jeszcze bardziej.
-Jedź. Twoi fani są najważniejsi, nie możesz ich zawieść. To tylko wywiad, koncert i dzień zwiedzania. Ani się obejrzę, a będziesz z powrotem.
                Liam wyglądał na zmartwionego, ale nie pozwoliła mu dłużej się nad tym zastanawiać. Wiedziała, że jeśli będzie o tym myśleć szybko zmieni zdanie, a ona nie mogła do tego dopuścić. Podparła się na łokciu, po czym pocałowała go czule w usta. Ręka Liama znalazła się na dolnej części jej pleców. Chłopak odwzajemnił pocałunek, a to było oznaką, że Amy znów wygrała. Choć tym razem wolałaby przegrać i mieć go przy sobie.
-Ty jesteś najważniejsza. – powiedział jej, gdy spojrzeli sobie w oczy. Amy wzruszyła ramionami.
-Ale ja poczekam, a niektórzy fani raczej tego nie zrobią – uśmiechnęła się, wygrzebując się spod kołdry. Liam spojrzał na jej kuse spodenki i szeroki top w którym spała. Uśmiechnął się pod nosem. Amy spojrzała na niego przez ramię, po czym wywróciła oczyma gdy zorientowała się gdzie patrzy jej chłopak.
                Wzięła z szafki nocnej gumkę do włosów, po czym pospiesznie zaplotła sobie warkocza opadającego na jej prawe ramię. Ziewnęła szeroko, lekko się przeciągając. Udała się do łazienki gdzie umyła zęby. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w lusterku czując się wyjątkowo dobrze, zważając na noc, którą spędziła na… Aktywnych czynnościach. Zachichotała cicho, zakładając cienki szlafrok.
                Wróciła do sypialni, choć tylko na chwilę.
-Co zjesz? – zapytała Liama, który przeglądał coś w swoim telefonie. Chłopak oderwał wzrok od urządzenia, spoglądając na nią z uśmiechem. Mimo tego widziała w jego oczach ślady zmartwienia. Nie mogła całkowicie odwrócić jego myśli od tego, że zostawia ją samą z jakąś wariatką, która prawdopodobnie czai się gdzieś w pobliżu.
-A mogę właścicielkę tego mieszkania? – zaproponował, chowając telefon do kieszeni. Po chwili stał naprzeciwko niej, uśmiechając się uwodzicielsko. Amy wywróciła oczyma, po czym poklepała go po policzku.
-Moje tosty bywają smaczniejsze niż ja, więc myślę, że to będzie dobry pomysł na śniadanie.
                Liam spojrzał na nią odrobinę zawiedziony, choć bardziej zadowolony.
-Mi pasuje.
                Oboje przeszli do kuchni, gdzie Amy zabrała się za przygotowywanie śniadania, a Liam zajął miejsce przy stole. Doskonały punkt do obserwacji.
                Amy zajrzała do lodówki w poszukiwaniu jakichś dodatków do tostów. Liam podszedł do niej, po czym położył na jej biodrach swoje dłonie.
-Ten szlafrok to pani nie jest potrzebny – mruknął do jej ucha. Jego palce powędrowały do paska, który delikatnie ściskał ją w talii. Rozwiązał go, a następnie opuścił. Jego dłonie znalazły się na jej ramionach, powoli zsuwając miękki materiał z jej ciała.
-Muszę iść do sklepu – oznajmiła cicho Amy, zamykając  lodówkę. Liam nie odpuszczał, składając jej małe pocałunki na szyi. Po chwili jednak odsunął się, przypominając sobie, że niewiele czasu zostało mu do wylotu.
-Pójdę z tobą – uśmiechnął się – To może jednak załóż ten szlafrok, tylko ja mogę oglądać cię w takich skąpych ubraniach.
-Daj mi pięć minut, przebiorę się. – burknęła, podnosząc szlafrok z ziemi. Usłyszała jego cichy śmiech, więc pokręciła tylko głową i pobiegła do swojej sypialni.
                Założyła na siebie białą bluzkę z bordowymi rękawami i napisami w tym samym kolorze, a do tego czarne legginsy. Rozwaliła swojego warkocza, zastępując go ciasno związanym kucykiem.  Nałożyła puder na twarz. Pomalowała rzęsy czarnym tuszem, a usta pociągnęła brzoskwiniowym błyszczykiem. Wypuściła dwa cienkie pasma włosów by opadły jej przy twarzy.
-Myślałem, że to będzie pięć minut a nie dwadzieścia. – Liam wetknął głowę do sypialni. Amy spojrzała na niego tak, jakby nie znał życia.
-Wezmę kurtkę, portfel i możemy iść – uśmiechnęła się, wydobywając z niewielkiej garderoby zielonkawą kurtkę do połowy uda. Narzuciła ją na siebie, pozostawiając niezapiętą.
                Do kieszeni włożyła swój czarny portfel i telefon. Liam już gdzieś zniknął, najprawdopodobniej poszedł założyć buty. Amy skorzystała z okazji i udała się do łazienki, by spryskać się swoimi ulubionymi perfumami.
                W przedpokoju założyła czarne botki za kotkę i była gotowa. Liam pojawił się po chwili, chowając do kieszeni kurtki telefon.
-Weźmiemy Batmana? – zapytała Amy – I tak będę musiała go wyprowadzić, więc..
-Jasne – uśmiechnął się chłopak, po czym zagwizdał by przywołać psa. Szczeniak przybiegł szybciej niżby się spodziewali. Amy założyła mu szelki, po czym przypięła mu do niej smycz. Pogłaskała psa po pysku. Wstała i wyszła z mieszkania, podczas gdy Liam przytrzymywał jej otwarte drzwi. Poczekała aż zamknie drzwi i schowa klucze do swojej kieszeni, po czym nacisnęła guzik windy.
                Będąc w środku, patrzyli na siebie w milczeniu. Liam przysunął się bliżej niej, obejmując ją ramieniem. Położyła mu głowę na ramieniu, czując się idealnie.
-O której masz samolot? – zapytała, gdy wychodzili z wieżowca mieszkalnego. Batman zaliczył pierwszy krzaczek, namiętnie go obwąchując.
-Po 21. Idziesz dzisiaj do pracy?
-Mam dzisiaj wolne za to wczorajsze… Wydarzenie – wskazała palcem na swój policzek, gdzie widoczny był szew, choć przykryła go pudrem. Kreska na jej policzku nie wyglądała dobrze, choć przynajmniej już nie krwawiła.
-Nie powinnaś była zakrywać tego pudrem – stanął przed nią, palcem przejeżdżając po gojącej się ranie – Nie wiem co wyobrażał sobie ten chłopak. Nie powinnaś tam wracać.
                Amy spojrzała na niego, po czym ostentacyjnie wywróciła oczyma.
-Po pierwsze to dzięki temu nie widać, że mam coś na policzku, a po drugie to był wypadek. Mały ma problemy, nie można go teraz zostawić. Poza tym to moje jedyne źródło dochodów, choć wciąż mam na koncie pieniądze po sprzedaży domu i mieszkania.
-Może załatwię ci inną pracę? – zaproponował Liam. Amy westchnęła cicho, wymijając go. Liam wyrównał z nią krok.
-Jeśli będę miała dość tej pracy dam ci znać. Poza tym nie potrzebuję pomocy. Jeśli będę chciała zmienić pracę, to zrobię to. Nie drąż tematu.
                Chwilę później znaleźli się w supermarkecie, gdzie Amy wzięła na ręce Batmana. Nie chcieli go przywiązywać do słupka, a jedyny sposób by pies wszedł do sklepu, to trzymanie go przy sobie by nie narozrabiał.
                Liam pchał wózek, co rusz wrzucając do niego to, co kazała mu wziąć Amy. Śmiali się przy tym wiele razy, szczególnie wtedy gdy Liam jakimś cudem strącał jakiś produkt na ziemię, po czym szybko go podnosił i odstawiał na półkę.
                Niedługo zajęło fanom zorientowanie się, kto znajduje się w tym samym supermarkecie co oni.
-Przepraszam… Liam? – usłyszeli za swoimi plecami, gdy wybierali wino do obiadu. Chłopak obrócił się, wcześniej wkładając do wózka butelkę wina.
-Cześć – odezwał się. Kątem oka zauważył jak Amy odeszła na bok, podchodząc do działu, w którym mogła znaleźć karmę dla Batmana.
-Ja… Nie myślałam, że tu cię spotkam… Czy… Mogłabym zdjęcie? – młoda dziewczyna, która przed nim stała, wyglądała na mniej więcej 16 lat. Duże, zielone oczy patrzyły na niego z nadzieją.
-Jasne – uśmiechnął się, a dziewczyna wyciągnęła swój telefon. Zrobili sobie wspólne zdjęcie, a gdy chowała swój telefon do kieszeni, zobaczył coś dziwnego na jej przedramieniu.
                Pokręcił głową, widząc cienkie blizny. Jedna kreska pod drugą. Kilka wypukłości pozostawionych po przeszłości, chwilach bezradności. Potrzebował chwili by zebrać w sobie odwagę i złapać ją za nadgarstek. Podwinął rękaw jej sweterka, który miała na sobie. Tak jak się spodziewał, tego było więcej. I to nie same blizny, ale też świeże rany.
-Ja… Ja muszę iść – zająknęła się dziewczyna. Liam spojrzał w jej oczy, które nagle przepełniły się łzami, jakby bała się, że usłyszy coś złego. Chłopak przejechał palcem po bliznach, po czym pokręcił głową.
-Nie rób tego. – poprosił cicho – Jesteś naszą fanką, tak?
-Od początku… Ja, Liam… Przepraszam. – wyjęła swój nadgarstek z jego uścisku, po czym opuściła rękaw swetra na miejsce. Pośpiesznie otarła oczy, po czym uśmiechnęła się bezradnie – Muszę iść.
-Poczekaj – pokręcił głową. Dziewczyna spojrzała na niego, nie wiedząc o co mu chodzi – Nie wiem co się dzieje w twoim życiu i wiem, że mi tego nie powiesz. Ale zrób to dla nas. Okej? Nie kalecz swojego ciała, jesteś najcudowniejszym człowiekiem na świecie. Jak  masz na imię?
-Liz – powiedziała, a dolna warga zaczęła jej drżeć. Kilka łez spłynęło po jej policzkach, ale mimo to się uśmiechała. Uszczęśliwiło ją to, co jej powiedział. Liam uśmiechnął się do niej, po czym mocno ją przytulił.
-Słuchaj Liz, jeśli następnym razem będziesz miała ochotę zrobić sobie krzywdę, pomyśl, że jesteśmy tu dla ciebie tak jak ty jesteś z nami. Nie wolno ci robić sobie takich złych rzeczy, okej? Jesteś w stanie mi to obiecać?
                Liz skinęła głową, starając się nie płakać.
-Kocham cię, Liam. – powiedziała cicho.
-Ja ciebie też mała – uśmiechnął się.
-Pozdrowisz ode mnie Amy?
-Jasne – skinął głową. Dziewczyna podziękowała, po czym pożegnała się i odeszła. Patrzył jeszcze chwilę w miejsce, w którym stała. Nie chciało mu się wierzyć, że ludzie są zdolni do tego, by okaleczać swoje ciało. Było przecież tyle sposobów, by odreagować stres.
                Amy podeszła do niego, po czym wrzuciła do wózka kilka opakowań puszek z karmą dla szczeniaków.
-Masz pozdrowienia... – Liam wskazał głową w stronę miejsca, gdzie wcześniej stała Liz.
-Dzięki… Nie do wiary co dzieje się teraz z nastolatkami… To znaczy sama jestem jednym z nich, ale nigdy w życiu nie wzięłabym żyletki do ręki, by zrobić sobie krzywdę.
-Widziałaś?
-Trudno było nie słyszeć, jak prosisz ją żeby przestała. Dobrze zrobiłeś – uśmiechnęła się do niego. Chłopak spojrzał na nią i skinął głową, czując się odrobinę lepiej.
-Idziemy do kasy? – uśmiechnął się, obejmując Amy jednym ramieniem, a drugim łapiąc za rączkę sklepowego wózka. Amy skinęła głową i stanęła na palcach, całując chłopaka w policzek.
-Jesteś najlepszym mężczyzną na świecie, wiesz? 



OMM CZEŚĆ! :D
Dlaczego tak mało komentarzy pod poprzednim komentarzy? Co jest, hę?
KOMENTUJCIE:) 
Btw nie wiem kto to zrobił, ale dzięki Wam jestem nominowana do 1D Awards, w kategorii "Najlepsza kontynuacja" za co ogromnie Wam dziękuję, jeju nie spodziewałam się:) Żeby wygrać potrzebuję waszych głosów. Zagłosujecie na mnie?
Wejdźcie na bloga >>One Direction Awards<< i tam znajdziecie informację, gdzie macie głosować. Oddać głos możecie kilka razy :) 
Dziękuję! xx

14 komentarzy:

  1. Końcowe zdanie słodkie! Podoba mi się cały rozdział :) @roomdemz

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się.
    I mówię serio, jakbyś mnie teraz zobaczyła widziałabyś łzy w moich oczach przez scenę z Liz w supermarkecie. Ta sytuacja, to wszystko tak idealnie opisane. Zabiłabym chyba, żeby być na miejscu takiej dziewczyny, która może rozmawiać ze swoim idolem i usłyszeć od niego takie słowa. Boże, ja płaczę!
    Rozdział bardzo mi się podoba, choć jest odrobinę za krótki. Parę błędów jest, ale raczej nielicznych więc nie będę ich wymieniać. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny !!! Jak Liam rozmawiał z Liz to się popłakałam :( mam nadzieję że Daniell jej nic nie zrobi podczas nieobecności Liama
    Czekam nn :* xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny a końcówka cudowna :)
    ta rozmowa z LIz prawie się popłakałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku te słowa Liama... płacze dzięki nim. Dziekuje ci bardzo za ten rozdział. Jest piękny :) ~ @onlyxbelieve

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Awwww Liam taki słodki:** super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie takiego Liama sobie wyobrażam, gdy na niego patrzę lub o nim myślę. Czuły, z pełnym zainteresowaniem wobec drugiego człowieka. Martwi się o swoją ukochaną, bo Danielle czai się 'za rogiem'. No i jego rozmowa z Liz. Liam, jesteś aniołem. Na pewno zdaje sobie sprawę z tego jak wiele znaczy dla młodej dziewczyny, jego fanki to co powiedział. Moje serce powędrowało wprost w jego dłonie! I łezki zakręciły się w oku.
    Jestem oczarowana! Wszystko idealnie opisane. Chwyta za serce :)
    Całuję <3
    [gotta-be-you-darling]
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  10. rozdział jak zwykle super : ))))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Ahhh, Boże, uwielbiam ich takich <3 Długo na to czekałam - to znaczy, może i kilka rozdziałów, ale uwierz, że czas mi się ciągnął w nieskończoność, gdy czytałam, jak się męczą! A teraz... jest cudownie! Szkoda tylko, że pominęłaś opis nocnych aktywności, chętnie bym zobaczyła, jak sobie z tym radzisz, haha :D Podoba mi się Liam tutaj, jego opiekuńczość i bezwarunkowa miłość do Amy, to, jak strasznie się o nią martwi... Rozpływam się, czytając, a generalnie żadna ze mnie romantyczka, cholera! I BARDZO podobała mi się scena w supermarkecie, wzruszyłam się - chciałabym wierzyć, że chłopcy mają podobne podejście również w realnym życiu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyno uwielbiam twojego bloga!!! Kocham go po prostu :) jak będziesz miała czas to zajrzyj loveunderthestars.bloa.pl dopiero jeden rozdzial ale cóż... prosze cie skomentuj mojego bloga bo bardzo mi na tym zależy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham! Dzieki, ze piszesz. @_MyLovelyNiall

    OdpowiedzUsuń