CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
-Może ciebie nie stać, ale mnie stać. A co moje to i twoje. I proszę cię – urwał Liam, wyciągając walizki z bagażnika – nie rób z tego powodu problemów, nie chcesz się ze mną chyba kłócić, co?’
Amy chciała zapłacić taksówkarzowi, ale Liam oczywiście ją wyprzedził, posyłając jej ostrzegawcze spojrzenie. Brunetka wydęła dolną warg. Nie lubiła korzystać z czyichś pieniędzy, nie było jej to na rękę.
-Jasne, że nie chcę. Ale to wszystko – machnęła ręką dookoła siebie, na przecudowne widoki – to za dużo, Liam.
-Przestań. Przyjechaliśmy tutaj, żeby odpocząć. Nie wiem jak dla ciebie, ale dla mnie spokój ducha jest bezcenny. Łaskawie przymknij tą piękną buźkę, albo wsadzę cię do jakiejś sauny i przetrzymam tam, dopóki nie zmienisz zdania – zagroził Liam. W kącikach jego ust czaił się uśmieszek, któremu Amy nie potrafiła się oprzeć.
Uniosła obie dłonie w geście poddania się. Tryumfujący uśmiech na twarzy jej chłopaka był warty tego gestu.
Udali się do hotelu. Amy chciała wziąć swoją walizkę, ale Liam oczywiście jej nie pozwolił, co skwitowała wymownym spojrzeniem w przepiękne, błękitne niebo.
Drzwi otworzył im mężczyzna ubrany w granatowy uniform. Przywitał ich uprzejmie i skinieniem palca przywołał do siebie bagażowego, który od razu po powitaniu przejął ich bagaże.
Liam mając w końcu wolne obie dłonie, wsunął swoje palce w palce Amy i ścisnął je delikatnie, posyłając jej piękny uśmiech. Podeszli do lady recepcyjnej. Po kilku minutach przeszli przez procedurę check-in i mogli udać się już do swojego apartamentu.
Szli za bagażowym, wciąż trzymając się za ręce. Na korytarzu panowała kompletna cisza, wszyscy goście najwyraźniej przebywali w swoich pokojach.
-Zegarki są przestawione o sześć godzin do tyłu, zgodnie z naszą strefą czasową – wyjaśnił bagażowy, przykładając kartę zbliżeniową do drzwi. Usłyszeli ciche kliknięcie, po czym mężczyzna nacisnął na klamkę.
Weszli do środka, a Amy zamrugała kilkakrotnie. Znajdowała się w przepięknym apartamencie, o którym nawet nigdy nie śniła.
-Wszystkie nasze apartamenty posiadają basen typu infinity zamiast czwartej ściany. Temperatury nocą są tutaj idealne, więc nie ma szans byście zmarzli. Pokoje celowo nie zostały wyposażone w telefon, telewizję czy Internet, by nasi goście mogli znaleźć tu ucieczkę od szarej codzienności. Nasza kuchnia jest kuchnią najwyższej klasy, posiadamy również doskonałe SPA.
Zostali oprowadzeni po całym apartamencie, a mężczyzna pokazał im co jak działa.
-Pięknie tutaj – szepnęła Amy, podziwiając widok na morze karaibskie.
-Owszem – uśmiechnął się blond włosy bagażowy – Mają państwo do dyspozycji łazienkę z jacuzzi i prysznicem. Dodatkowo dysponują państwo niewielką winiarnią. Powierzchnia Sun Sanctuary, bo tak nazywamy ten apartament, wynosi ok. 186 m2. Basen, który jest zamiast czwartej ściany, ma powierzchnię 84m2. Wszelkie pytania proszę kierować do recepcji.
Liam skinął głową, wręczając mężczyźnie kilka banknotów.
-Dziękujemy za oprowadzenie po apartamencie.
-Życzę miłego pobytu. Nowożeńcy są naszymi najbardziej zadowolonymi klientami – skwitował bagażowy, patrząc na ich złączone ręce. Amy spojrzała tam gdzie i on kierował swój wzrok, po czym poczuła jak jej policzki płoną czerwienią.
-Nie jesteśmy nowożeńcami – bąknęła, wyswobadzając dłoń z dłoni Liama.
-Proszę mi wybaczyć, po prostu wyglądają państwo na bardzo zakochanych, więc pomyślałem…
-W porządku. Dziękujemy – skinął głową Liam. Mężczyzna życzył im miłego pobytu, po czym opuścił apartament.
Amy usiadła na dużym łóżku, które stało blisko basenu. Spojrzała na swoje lewo, gdzie stały dwa fotele oraz mały stoliczek. Po prawej mieli dużą komodę wykonaną z ciemnego drewna. Wszystko tu miało taki egzotyczny klimat.
-Nowożeńcy, hm? – uśmiechnął się Liam, siadając obok niej. Amy spojrzała na niego.
-Pomylił się chłopak, zdarza się każdemu – wzruszyła ramionami.
Liam uśmiechnął się, kładąc dłoń na jej udzie. Ścisnął je delikatnie, po czym spojrzał na nią i skradł jej mały pocałunek.
-Idę pod prysznic – oznajmiła, podchodząc do swojej walizki. Wyciągnęła z niej kosmetyczkę, szorty i białą bokserkę. Usłyszała jak Liam schodzi z łóżka i podchodzi do niej. Zamknęła walizkę i wyprostowała się.
-Stało się coś? – zapytał cicho, kładąc dłonie na jej biodrach.
-Wszystko w porządku – wzruszyła ramionami. Odwróciła się w jego stronę i stanęła na palcach, całując go w usta.
Udała się do łazienki i dopiero gdy zimne strumienie spływały po jej ciele, pozwoliła sobie na przemyślenia. Przez całą podróż nie pokazywała po sobie jak bardzo zabolały ją słowa Kate. Czuła się okropnie wiedząc, że tak właśnie myśli o niej najlepsza przyjaciółka.
Przecież wcale nie uważała, że jest pępkiem świata!
Wmasowała we włosy miętowy szampon, z każdym kolejnym oddechem uświadamiając sobie jak bardzo stała się żałosna przez ostatni czas. Naprawdę nie chciała by tak to się potoczyło, ale nie miała żadnej motywacji, by stać się lepszą.
Pomagała innym, zajmowała się pracą, starała się jak mogła i wszystko poszło na marne. Nadal była samolubną dziewczynką, która nie widzi świata poza swoim nosem.
A do tego doszła psychopatyczna furiatka, która próbowała zrobić jej krzywdę, bo zabrała jej chłopaka.
Amy usiadła w brodziku, pozwalając by woda spłukała szampon z jej włosów. Siedziała, trzęsąc się pod wpływem zimnych strumieni, ale nie dbała o to. Potrzebowała chwili by pomyśleć, a nie chciała robić tego przy Liamie. Ostatnie czego potrzebowała, to zepsucie tego wyjazdu swoją marną egzystencją.
Owinęła się w drugi ręcznik, odrobinę większy od poprzedniego. Wyszła z kabiny od razu podchodząc do lustra. Wyciągnęła z wiklinowej szafki suszarkę, podłączyła ją do prądu i delikatnie podsuszyła włosy. Pozostawiła je wilgotne, bo nie chciało jej się męczyć z całkowitym wysuszeniem.
Wyciągnęła z kosmetyczki balsam o zapachu truskawek pomieszanych z pomarańczą, kiwi i ananasem. Usiadła na brzegu średniej wielkości jacuzzi po czym staranie wmasowała w swoje ciało porcję balsamu. Wszystko to robiła na autopilocie, myślami dryfując gdzieś indziej.
Potrzebowała szczerej rozmowy z kimś, kto nie wziąłby ją za natrętną wariatkę. Sęk w tym, iż bała się, że wszyscy już ją tak postrzegają.
Z cichym westchnieniem schowała balsam do kosmetyczki. Założyła świeżą bieliznę, po czym ubrała przygotowane wcześniej ubrania.
Zmęczenie powoli dawało jej się we znaki. Oczy zaczęły ją piec, a każdy ruch wydawał się być ciężki do wykonania.
Wyszła z łazienki, udając się wprost na ogromne łóżko. Nawet nie sprawdziła gdzie może być Liam, po prostu zwinęła się w kłębek na kremowej pościeli. Przymknęła oczy, dając im chwilową ulgę.
Próbowała zasnąć, ale nie potrafiła. Słońce wzbijało się coraz wyżej, a dzięki braku jednej ściany nie potrafiła zasnąć.
Materac obok niej ugiął się odrobinę. Nawet nie usłyszała kiedy Liam pojawił się w pobliżu. Położył się obok niej, obejmując ją jedną ręką w pasie. Przyciągnął ją bardziej do siebie, tak, że czuła na plecach jak jego klatka piersiowa unosi się i upada.
-Wiem, że nie śpisz – szepnął jej do ucha – Chciałbym z tobą porozmawiać. Poważnie.
Amy skuliła się jeszcze bardziej, chcąc schować się przed całym światem.
-Możemy zrobić to potem?
-To nie potrwa długo, obiecuję ci – westchnął Liam. Amy wyprostowała się i obróciła w jego stronę. Patrzyła na niego spod lekko uchylonych powiek, tylko na tyle byłą ją stać.
-Hmh? – mruknęła, jedną nogą stojąc na granicy snu.
-Muszę mieć pewność, że nic nie wydarzyło się gdy nie było mnie przy tobie w Londynie.
Brunetka otworzyła szeroko oczy, zganiając sen z powiek. Zamrugała kilkakrotnie, po czym uśmiechnęła się delikatnie, kładąc Liamowi dłoń na policzku.
-Wszystko w porządku, Li. Naprawdę – nachyliła się lekko do przodu i pocałowała go czule – Mieliśmy tutaj zapomnieć o wszystkim, pamiętasz?
Brązowe oczy spojrzały na nią z iskierką radości. Cieszył się, że w końcu obrała jego taktykę, którą było odsunięcie zmartwień na bok.
-Po prostu byłaś inna... Myślałem, że coś się stało. Pamiętaj, że możesz mi powiedzieć o wszystkim.
-Jestem po prostu zmęczona tym wszystkim. Cieszę się, że mnie tutaj zabrałeś… Mój młody mężu – uniosła brew do góry, posyłając Liamowi uśmiech. Chłopak uznał to za dobrą monetę. Przyciągnął ją do siebie tak, że teraz stykali się nosami.
-Uważaj, bo pomyślę, że chcesz się ze mną hajtnąć – mruknął, muskając jej usta swoimi.
-Może kiedyś, mistrzu. Tylko pamiętaj, żeby najpierw mi się oświadczyć – uśmiechnęła się, kładąc swoją dłoń na jego policzku.
-Kocham cię, mała – powiedział cicho, by nikt inny tego nie usłyszał, choć byli sami.
-Kocham cię – powtórzyła jego słowa, delikatnie wodząc palcami po jego zaroście – Nawet nie wiesz jak bardzo.
*
Następnego dnia wszystko, co zdarzyło się przed wyjazdem, zostawiła daleko za sobą. Łapała promienie słoneczne, wyciągnięta na wygodnym leżaku. O tej godzinie na plaży nie było zbyt wiele osób, co Amy przyjmowała jako pozytywną cechę drogiego hotelu.Liam obiecał, że dołączy do niej gdy tylko omówi jakieś ważne sprawy z Paulem przez telefon. Od rana był w wyśmienitym humorze, co zresztą brała za swoją zasługę. Uśmiechnęła się pod nosem wspominając każdą chwilę upojnej nocy.
Mogłaby tu zostać na zawsze. Odcięta od cywilizacji, wypoczęta, zrelaksowana. Z dobrą książką w dłoni i truskawkowym koktajlem na wiklinowym stoliczku obok leżaka.
Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że Zayn próbował skontaktować się z nią jakieś dziesięć razy. Zawsze kiedy dzwonił była zajęta czymś innym, a jej telefon był wyciszony. A gdy oddzwaniała – Zayn nie odbierał.
Dlatego włączyła dźwięk w telefonie i postanowiła poczekać na połączenie, w międzyczasie opalając się w otoczeniu szumu fal i cichych rozmów zakochanych.
Tylko dźwięk jej telefonu przerwał kojącą ciszę. Ściągnęła okulary przeciwsłoneczne, po czym sięgnęła po komórkę, będąc pod ostrzałem niezrozumiałych spojrzeń. Jakby mogła, to by nie odbierała. Ale w końcu dzwonił jej przyjaciel.
-Cześć – odezwała się jako pierwsza. Ponownie założyła okulary, które niezawodnie chroniły ją przed słońcem.
-Dzwonię do ciebie nieustannie od wczoraj. Czemu nie odbierasz? – mruknął rozżalony Zayn.
Amy przewróciła oczyma i sięgnęła po swój koktajl.
-Miałam wyciszony telefon, a poza tym byłam… Zajęta – wyjaśniła. Upiła łyk przyjemnie chłodnego napoju, po czym odstawiła go na stoliczek – Stało się coś?
-Obawiam się, że mamy problem. A tak ściślej to ty masz. No, ale… Skoro jesteś na wakacjach, nie będę ci przeszkadzał. Załatwimy to sami.
-Jaki problem, Zayn? Coś z moim ojcem, psem, pracą?
-Nie, nic im nie jest. Jak wylecieliście, to prosto pojechałem do twojego mieszkania, żeby zabrać Batmana, tak jak ci obiecałem. Tak właściwie, to nie potrzebne mi były żadne klucze…
-Zayn, mów o co chodzi, nie denerwuj mnie.
-Rzecz w tym, Amy, że sam nie wiem o co w tym do cholery chodzi. Wchodzę do budynku, jadę na piętro, wychodzę z windy… Patrzę przed siebie, a twoje drzwi stoją otwarte, jak gdyby nigdy nic.
-Przecież nie zostawiłam ich otwartych – zdziwiła się niebieskooka. Po drugiej stronie rozmowy, Zayn westchnął znacząco. Wtedy zrozumiała, co tak naprawdę się stało.
-Wszystko jest do góry nogami, Amy. W salonie jest taki bałagan, że tylko usiąść i płakać. W sypialni wywrócone meble, ubrania na środku pokoju. Lustro w łazience jest zbite, kuchnia rozwalona. A ściana w przedpokoju… - Malik urwał, jakby na samo wspomnienie robiło mu się słabo.
-Co z nią? – brunetka podniosła się z krzesła, stawiając bose stopy na ciepłym piasku.
Zayn nie odzywał się przez dłuższy moment, a do Amy powoli docierał każdy kolejny kawałek układanki. Czyli odliczanie już niedługo powinno było się zakończyć.
-Ściana jest oblana czerwoną farbą… A do niej przyczepiona jest karteczka „Pożałujesz tego”. Amy o co chodzi? Kto to mógł być?
Brunetka wstała z leżaka i obróciła się w stronę hotelu. Nie zrobiła nawet kroku, bo przed nią stał Liam z dość… dziwną miną.
-Mieliśmy zapomnieć o wszystkich zmartwieniach – syknął cicho. Amy machnęła na niego ręką i bezgłośnie kazała mu poczekać.
-Nie mam pojęcia. Dzwoniłeś na policję?
Liam patrzył na nią z ogłupiałą miną. Obserwował jak jego dziewczyna blednie z momentu na moment, nie wiedząc o co tak naprawdę chodzi.
-Tak.
-Zayn!
-Co? – warknął – Do cholery, ktoś ci się włamał do mieszkania. Co miałem zrobić? Posprzątać?!
Amy przymknęła powieki, próbując zebrać myśli.
-W porządku, przepraszam.
-Hej, ale nie wracajcie wcześniej z tego powodu. Zajęliśmy się tym. Policja zrobiła zdjęcia, wiesz jak to jest w przypadku włamań. A my zaczęliśmy sprzątać i już prawie gotowe.
-Dziękuję… Boże, dlaczego to muszę być ja? – westchnęła – Muszę kończyć, dziękuję za informację.
-Trzymaj się, Amy. Poskładamy to do kupy.
Amy skinęła głową, po czym się rozłączyła. Spojrzała przez chwilę na Liama, który kompletnie nie wiedział o co chodzi.
-Co się stało? – zapytał, łapiąc ją za dłoń.
-Muszę wrócić do Londynu. Mógłbyś zarezerwować mi bilet powrotny? Chcę wylecieć jeszcze dziś.
Taki troszkę widok na to, gdzie znaleźli się nasi zakochani.
Hm, zostawiamy ich tam do końca pobytu czy wracamy do Londynu?:)
Jeśli Amy wróci do Londynu to już idę Cię szukać ! :P I nie ręczę za siebie :)
OdpowiedzUsuńBoże! Co za psychopatka ! Jak można aż tak się mścić? Najchętniej to bym ją własnymi rękami... No. Także tego.
A tak poza tym to rozdział świetny, jak zawsze ;3
Szkoda, że musi wracać. Wydawało się że świetnie spędza razem czas. Mam nadzieję że ten ktoś pożałuje tego co zrobił. Marzę żeby wreszcie odpoczeła sobie od problemów Amy.
OdpowiedzUsuńDziękuję że dodałaś rozdział i czekam do następnego xx
@roomdemz
Zostawiamy :"( świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńZostawiamy!! ;))
OdpowiedzUsuńNo nie Dan daj im spokój!
OdpowiedzUsuńNext! ;*
Mają zostać do końca! Nie rób im tego! Liam powinien się tam też się oświadczyć, bo będzie to cudowne dopełnienie tych wakacji. Danielle przechodzi samą siebie, niech się wreszcie pogodzi, że Liam jej nie kocha.
OdpowiedzUsuńCzuję, że tak łatwo nie odpuści..
Nie zawiedź mnie :-*
@Gattino_1D
[gotta-be-you-darling]
Całuję <3
Zostawmy ich do konca! Moze sie dziac :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńja uznam to za pytanie retoryczne:D lecz jeśli chcesz wiedzieć, to oni muszą tam zostać, jest za pięknie żeby wyjeżdżać:D Dan nie może aż tak zawładnąć ich życiem, dobrego psychiatre jej znajdz, bo już trochę przesadza xD a tak pozatym to świetnie i czekam na następny :) papa :*
OdpowiedzUsuń